poniedziałek, 10 września 2018

#88 Liam


Nienawidzisz horrorów. Podczas oglądania zawsze krzyczysz , skaczesz, chowasz twarz w poduszki i wkurzasz tym wszystkich do okoła.  Teraz oglądasz horror ze swoim chłopakiem Liamem , w  kinie.  Kupiliście dwa kubki popcornu , kawę oraz pepsi i czekacie ,aż film się zacznie. Wtulasz się w jego ciepły tors. Jest piątek , a to oznacza w kinie, ze jest Piątkowa Noc z  Duchami, więc jest mnóstwo ludzi. .  Film się zaczyna.Pomału zaczynasz się bać. Wciskasz sie mocniej w jego tors. Nagle pojawia się taki  moment ,że  chłopak z siekierą obcina głowę jakiejś kobiecie. Próbujesz się powstrzymać od strachu. Gdy nagle przy ekranie pojawia się jakaś przeraźliwa postać . Zaczynasz krzyczeć, wstajesz i przez przypadek herbata poleciała na jakąś dziewczynę , która siedziała na przeciwko ciebie. Trącisz też puszkę z pepsi , która trafia w kolesia w pierwszym rzędzie. Popcorn rozsypał się po całym kinie. Wszyscy zaczęli krzyczeć. Film przerwano i zapalono światło. Liam starał się uspokoić cię i ludzi w kinie.  Wziął cię za ręke i wyprowadził z kina

-[Twoje. Imię] ty głuptasie. Haha to było śmieszne. Chyba już nigdy nie obejrzymy filmu w obcym towarzystwie.
-Liam, ja przepraszam. To przez ten film ja naprawdę...- tłumaczysz się, ale  przerywa ci i namiętnie całując. 
- Robisz mi siarę przy innych ludziach, a ja nadal cię kocham. -oznajmia Liam.
-Ja też cię kocham.

#87 Niall



Otwierasz oczy . Ziewasz.Siadasz i widzisz Nialla , który brzdąka na gitarze i chowa jakąś kartkę.
-Dzień dobry piękna.-mówi i kładzie się obok ciebie.Wciąż jesteś senna i kładziesz głowę na jego  ramieniu. 
-Czy piszesz piosenkę?-pytasz.
-Ta.. uhh faktycznie. Zamierzam ją zagrać dla ciebie, ale nie jest jeszcze całkiem gotowa. -informuje z uśmiechem.
-Ej kochanie, to jest takie słodkie. Czy mogę wiedzieć co to za piosenka?- zaciekawiło cię.
-No ... Musisz po prostu zaczekać do wieczora. Mam wszystko zaplanowane i mam nadzieje ze ci się spodoba. -oznajmia podekscytowany. 
-Nie mogę się doczekać. Jesteś najlepszy Niall. -mówisz słodko i wyciągasz szyję by go pocałować w usta.  Leżeliście w swoich ramionach przez godzinę, po prostu przytulając się i rozmawiając. A potem Niall wstaje"
-Idę do studia dokończyć niespodziankę. Będę tu po ciebie o 19.oo .W porządku księżniczko?- mówi , a następnie całuje cię w czoło i wychodzi.Co będziesz robić przez resztę dnia?  Idziesz wziąć prysznic i decydujesz się na pójście na zakupy.  Masz zamiar kupić nowe ciuchy na dzisiejszy wieczór z Niallem. W drodze do domu kilku paparazzi robi ci zdjęcia.  Dwie godziny przed przyjazdem Nialla robisz make-up i układasz włosy.Następnie wyjmujesz niebieską sukienkę i beżowe szpilki , które dziś kupiłaś i ubierasz je.  O siódmej słyszysz nadjeżdżający samochód.  Schodzisz na dół. 
-Oh [Twoje.Imię] wyglądasz wspaniale.-komentuje Niall. Bierze cię w pasie i prowadzi do samochodu.  Dojechaliście do parku. W nim jest mała altanka oświetlona  świecami. Wyglądało jak w bajce. Zazwyczaj jeździliście z Niallem do Nando's , ale dziś było wyjątkowo. Uśmiechasz się do niego , a on bierze twoją rękę i prowadzi cię do altanki.  Jest stół z kolacją ,a Niall usiadł i wziął gitarę.
-Niall to jest niesamowite. - szepczesz.
-Dobrze , kochanie. Gotowa usłyszeć piosenkę? - pyta troszkę nerwowy. 
-Tak . - potwierdzasz. 
-Ta piosenka nazywa się [Twoje . Imię].- uśmiecha się i troszkę zawstydza.
-Nazwał piosenkę moim imieniem ? zastanawiasz się. Zaczyna śpiewać i grać.  Słowa są piękne ...jest utalentowanym pisarzem.  To wszystko było o tym ja bardzo cię kocha , że jesteś jego światem. Kiedy piosenka się kończy, wręcza ci okładkę  jednego z kolejnych albumów One Direction.  Patrzysz na nią i widzisz, że jedna z tytułów piosenek to twoje imię .  Kładziesz rękę na ustach i patrzysz na Nialla. 
-Niall... to będzie na nowym albumie? Kocham to tak bardzo ! Jesteś najbardziej niesamowitym chłopakiem, jakiego dziewczyna może mieć.Kocham cię. - zaczynasz płakać.
-Jestem szczęśliwy, że ci się podoba.Chciałem  ci pokazać jak bardzo cię uwielbiam. Jesteś moim życiem i za to cię kocham.- pochyla się nad stołem i cię całuje. 

#86 Liam



Twoja mama jest fryzjerką. Ma swój własny salon. Mieszkacie same w Londynie, dlatego ona czasami obcina sławne osoby. Jesteś właśnie w salonie, gdy nagle wchodzi dwóch chłopaków.
 Jeden można tak powiedzieć, że ma farbowane włosy, ponieważ przy skórze ma brązowe, a końcówki blond.  Drugi chłopak ma brązowe włosy. Obaj byli uroczy. 
I wtedy uświadamiasz sobie, że to Niall i Liam z One Direction. I właśnie przyszli do salony fryzjerskiego twojej mamy. 
-Cześć. Jestem umówiony na wizytę [Imię. Mamy]. Czy ona jest tutaj?-pyta Liam.
-Uh. Tak. Zawołam ją. - odpowiadasz.
-Czy jesteś jej nową asystentką?- zapytał gdy zmierzałaś iść po swoją mamę.
-Nie. Jestem jej córką. -mówisz przez ramię. I wychodzisz. 
-Mamo, czemu mi nie powiedziałaś, że obcinasz Liama Payne'a?- pytasz, gdy zamykasz drzwi.
-Zapomniałam-odpowiada.
-Przyszedł tu obciąć włosy, wraz z Niallem.- powiadamiasz ją.
-O to dobrze- idzie do salonu- O cześć chłopaki.
-Hej. - przywitał Liam .
-Widzę , że poznaliście moją córkę.
-Tak. Jest śliczna. - oznajmia Liam.
 Zarumieniłaś się. Usłyszałaś jak podśpiewuje część  piosenki “What Makes You Beautiful'' , która brzmiała:‘But when you smile at the ground it aint hard to tell'', ale nie jesteś pewna. 
Usiadł na fotelu i mama zabrała się do pracy. Powiedział, że chce obciąć włosy całkiem sporo i opisał to. Brzmiało ciekawie. Cały czas, gdy mama obcinała, stałaś obok i rozmawiałaś z nim. Jest jeszcze słodszy niż myślałaś.  Po obstrzyżeniu, wstał i podszedł do lustra.
-Co o tym myślisz?- zapytał cię.
-Ślicznie wyglądasz. -odpowiadasz. Uśmiechnął się.
-Wierze ci -  odpowiada. Gdy twoja mama nie widzi podaje ci karteczkę. Przeczytałaś ją.
,,Kolacja dziś o osiemnastej trzydzieści?'' A z tyłu widniał numer telefonu.Gdy wychodził przytulił cię, a ty szpenełaś mu :
-Oczywiście.  Zobaczymy się wieczorem.- Uśmiechnął się. Niall też cię przytulił.
Masz randkę z Liam Payne. Nie możesz się doczekać.

#85 Louis



Urządziłaś sobie ze znajomymi tak zwany ,,babski wieczór''.
-A jak zaczęła się twoja znajomość z Louisem? Nigdy nam o tym nie opowiadałaś. -pyta jedna z koleżanek. 
-Pytacie się mnie jak poznałam Louisa? Cóż poznałam go dość niespodziewanie. Może to dziwnie ,ale zaczęło się od znajomości przez internet. Pewnego wieczoru ,gdy się nudziłam weszłam na czat by poznać jakiś nowych ludzi i by zleciał mi jakoś czas. Pisało wiele ludzi . Dziewczyny, chłopacy - większość to jacyś napaleńcy . Zdarzały się normalne osoby, które tak jak ja pisały dla zabicia czasu, ale z nikim nie mogłam złapać, dobrego kontaktu. Do czasu. Napisał do mnie pewien chłopak. Niewielka różnica wieku, wspólne zainteresowania, podobne charaktery. Oczywiście  zanim go poznałam było różnie i chyba każdy kto miał lub ma złamane serce  wie o czym mówię. Ciągłe dołki, załamki, zamykanie się na świat  i przed innymi ludźmi, izolacja . Do tego rożne głupie myśli i myśl samotnego zestarzenia się w bujanym fotelu z kotem na kolanach.
Przez dłuższy czas nie miałam ochoty poznawać ani spotykać się z innymi facetami, bo i po co? Skoro w głowie siedzi wciąż ten jeden, który będzie mnie wiecznie kochał. Tak, tak babskie myślenie.  Teraz jak na to patrze to wydaje mi się to śmieszne.  No ,ale wróćmy do mojej znajomości z Louisem. 
No i pewnie jak się domyślacie, wymieniliśmy się numerami. Ciągłe sms'y  i rozmowy przez Skype. Stan zakochania. Tylko , jak zwykle wystąpił mały problem. Nie wiedziałam co on do mnie czuje. Zawsze powtarzał,że jesteśmy przyjaciółmi, a ja liczyłam na coś więcej i bałam się mu powiedzieć wprost ,że go kocham. Pomyślałam, że to głupie. Miłość przez internet. Przecież my nawet się nigdy nie spotkaliśmy . Dzieliło  nas sporo kilometrów. Ja mieszkałam na pomorzu , a on na w Anglii . I wtedy coś mnie tchnęło. Jeszcze przed rozpoczęciem studiów ,postanowiłam pojechać do Warszawy na zakupy z koleżanką. Mieliśmy zostac tam na tydzień i przy okazji zwiedzić miasto.  Napisałam o tym Louisowi i okazało się ,że on przyjeżdża do Warszawy  z dziadkiem. Od razu zaproponował spotkanie. Cieszyłam się, a jednocześnie czułam lęk. No wiecie, myślałam : ,,Jak będziemy się czuć w swoim towarzystwie? Czy się dogadamy? Jak wygląda? Może tak naprawdę jak go zobaczę to nic nie poczuję?'' Ogólnie to jestem nieśmiałą dziewczyną i nie wiedziałam czy nasza rozmowa będzie się ,,kleiła''.   Pamiętam ten dzień idealnie w każdym szczególe i w każdej sekundzie . Nawet mam to zapisane w pamiętniku. Nawet nie wyobrażam sobie ,żeby o tym zapomnieć. Pamiętam każdy  sms'y i  jak wyglądałam w ten dzień. Wracając do historii. Gdy już byłyśmy w Warszawie napisałam do niego sms'a :
Jesteś już w Polsce? 
Na co odpisał :
Tak. A ty? Chcesz się spotkać?
W tym momencie wzięłaś głęboki oddech i pomyślałaś - raz kozi śmierć.
Tak.Już nie mogę się doczekać ,spotkajmy się dziś o 12.00 w parku. 
Czekałaś na jego odpowiedz. Po kilku minutach odpisał :
Okey. Będę na pewno. Nie spóźnij się.  
Stwierdziłam że nie będę się specjalnie  stroić. Spięłam włosy w kucyk i wyszłam 30 minut szybciej. Doszłam spokojnie do parku i zostało mi 5 minut.Usiadłam na ławce i postanowiłam czekać. Tak, ostrzegał mnie ,żebym się nie spóźniła ,a sam przyszedł 13 minut po umówionej godzinie. Przysiadł sie do mnie i zaczęliśmy rozmowę. I ku mojemu zdziwieniu szło nam całkiem nieźle. Nie było,żadnej niezręcznej ciszy. Rozmawialiśmy tak jak byśmy się znali od lat. Spotykaliśmy się każdego dnia. Codziennie w tym samym miejscu -  w parku. Chodziliśmy za ręce całowaliśmy się.   Ostatniego dnia powiedział do mnie takie słowa. Mam je w pamięci i znam lepiej niż nie jedną modlitwę. Powtarzam je codziennie przed snem:
Choć dzielą nas setki  kilometrów, ja wciąż czuję Ciebie obok mnie. Nie mogę zapomnieć tych momentów, które przypominają mi o tobie . Nie mogę zasnąć nocami, wciąż chodzę zamyślony. Próbuję się skupić ale wciąż jestem  rozkojarzony. Gdy cię nie widzę , chce wrócić, do tych naszych wspólnych dni. Chcę by to już skończyło się, byśmy byli razem na zawsze  i przytulić cię mocno , żeby było jak ze snów. Kocham Cię.
I wtedy już wiedziałam co  muszę zrobić. Postanowiłam przeprowadzić się do Londynu, by być blisko swego ukochanego. Język znałam biegle, a rodzice  ufali mi , przecież i tak mówiłam im ,że sę przeniosę za granice. Louis zaprzyjaźnił mnie z kilkoma osobami. Znalazłam pracę ,by nie siedzieć sama w domu gdy go nie będzie, potem poznałam was. I tak jakoś leciał czas. Louis mi się oświadczył i tak wyszło,że jesteśmy małżeństwem . Nasza miłość nadal rozkwitam . Może kiedyś dzieci. No ale nie tak prędko nie ma co się spieszyć. Kocham się po prostu.

#84 Zayn



Ty i Zayn macie  3 rocznicę . Ale wydaje ci się , że zapomniał , bo wyszedł do pracy bez słowa.
Gdy słyszysz dźwięk zamykanych drzwi mówisz:
-Zayn tu jestem ! Dzisiaj był...-nie dokańczasz , bo zakłada ci opaskę na oczy.
-Ej co ty robisz?! Nic nie widzę do cholery. -krzyczysz. Zaśmiał się.
-Ciii... Weź mnie za rękę i pozwól mi się prowadzić.-chwyta za  rękę i prowadzi po schodach. 
-Uważaj, schody . Hop. -  oznajmia. Zachichotałaś.
-To nie jest śmieszne. Jeśli upadnę będziesz temu winny. Śmiejesz się i próbujesz chwycić ściany. 
-Czy mogę zdjąć opaskę?-pytasz. Brak odpowiedzi.
-Zayn , kochanie?- zdejmujesz opaskę. Rozglądasz się i nikogo nie widzisz. Na ścianie widzisz strzałkę skierowaną w stronę balkonu. Uśmiechasz się i idziesz w jej stronę. Na balkonie nikogo nie ma. Patrzysz w dół i widzisz napis : Jedź do studia.
Ubrałaś się w coś wygodniejszego i pojechałaś do studia chłopców. Przy drzwiach stoi ochroniarz.Wita cię , daje ci czerwoną róże. Do marynarki ma przyczepioną karteczkę z napisem:  Idź do naszego pokoju. Uśmiechnęłaś się i podziękowałaś ochroniarzowi. Idziesz niespokojnie.  
-Co on kombinuje? -myślisz.Otwierasz drzwi i widzisz  Liama, Nialla , Louisa, Harryego i Zayna  w oknie zapisu. Machasz do nich. Pokazują ci, ruchami byś usiadła.  Siadasz , a oni zaczynają śpiewać , ale ku twojemu zaskoczeniu widzisz , że tylko Zayn śpiewa.Uśmiech się i mówi : To dla ciebie [Twoje.Imię]. Słuchasz uważnie, kiedy zdajesz sobie sprawę ,że śpiewa o was. Śpiewa o pierwszej randce, pierwszym pocałunku. Kiedy skończył powiedział Kocham cię. Uśmiechasz się z łzami w oczach. On całuje dłoń, i dmucha , tak jak by przesyłał buziaka.Chłopcy wydają okrzyki ,,Uuuu."  Nagle Zayn wybiega tylnymi drzwiami studia. 
-Zayn! Czekaj .. aghhh. Jestem tak zakłopotana!-krzyczysz. Gdzie był Zayn? Harry podchodzi do ciebie i wręcza ci kartkę. Uśmiecha się do ciebie. 
-Pospiesz się, przeczytaj to! On czeka na ciebie. -Niall mówi i mruga. Ty im dziękujesz i czytasz.

[Twoje.Imię]
Szczęśliwej 3 rocznicy ! Mam nadzieję, że podobała ci się piosenka, ale to jeszcze nie koniec. Jedź do pierwszego miejsca gdzie się  spotkaliśmy. Kto wie, co znajdziesz. :) ;x
Love
Zayn.


Uśmiechasz się i szybko żegnasz z chłopcami. Wskakujesz do samochodu i jedziesz do miejsca gdzie po raz pierwszy się spotkaliście.   Fosa, gdzie udałaś się na pierwszy koncert One Direction. Idziesz do środka i widzisz podłogę pokrytą w płatkach róż.  Idziesz wzdłuż ścieżki z róż. Spostrzegasz Zayna i widzisz go w czarnym garniturze i krawacie, trzymającego czerwoną róże w ręku.  Idziesz do niego z uśmiechem. 
-[Twoje.Imię] kiedy zobaczyłem cię, podczas koncertu, w tej fosie , w tym siedzeniu ... wiedziałem , że muszę cię mieć w swoim życiu.-prowadzi cię , dokładnie do miejsca, w którym siedziałaś 3 lata temu.Na siedzeniu leży czerwone pudełeczko , otoczone płatkami róż.Ciężko oddychasz i kładziesz rękę na ustach. Patrzysz na Zayna. 
-Kocham cię. I jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Jesteś moim światem i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.-mówi nerwowo, ale masz  poczucie pewności.Bierze głęboki oddech.
-Czy chcesz mnie uczynić najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zostać w moich ramionach na zawsze? Wyjdziesz za mnie?-pyta z słodkim, opiekuńczym głosem. Pootrząsałaś głową , w geście potwierdzenia. Wiesz ,że jak otworzysz usta zaczniesz płakać.
-Tak Zayn.-owijasz ręce wokół jego szyi, a on pochyla się i cię całuje.

#83 Harry



-[Twoje.Imię] ja i twoja mama wyjeżdżamy . Wrócimy w niedzielę. - mówi twój tata , wchodząc do twojego pokoju. Nareszcie masz dom tylko dla siebie na kilka dni.  Idziesz na dół pożegnać się z nimi.
-Dobrze, kochanie na ladzie w kuchni są pieniądze dla ciebie, żebyś mogła sobie kupić jedzenie, czy cokolwiek. - mama daje ci całusa - Nie wahaj się do nas zadzwonić o żadnej porze ! W lodówce masz obiad , a na ...-przerywa jej tata.
-Kochanie, ona nie ma dziesięciu lat. Chodźmy i niech nasza córka cieszy się ciszą w domu.- uśmiecha sie  i całuje cię w czoło. 
-Pa! Bawcie się dobrze. Kocham was!- krzyczysz. Machasz  do nich gdy odjeżdżają. Nie wiedząc , że ostatni raz.  Gdy masz zamiar wejść do domu widzisz jak przyjeżdża twój chłopak Harry.
-Hej . Myślałem, żeby ci dotrzymać towarzystwa.  Chcesz iść na jakiś obiad, a następnie  przyjść usłyszeć mnie i chłopaków jak nagrywamy kilka utworów?-pyta z uroczym uśmiechem. 
-Oczywiście. Pójdę się przebrać. Zaraz wracam.-oznajmiasz. Ubierasz się w dżinsy i czerwoną koszulkę. Do tego trampki i jesteś gotowa.  Idziesz po okulary, bierzesz torebkę i zakluczasz dom. 
-Wyglądasz wspaniale. -komentuje Harry. Całujesz go w policzek.  Otwiera dla ciebie drzwi samochodu i uruchamia silnik.
-Tam gdzie zwykle?- zapytał. Kiwasz głową. Jedziecie do waszej ulubionej kawiarni, która jest z dala od miasta. Pijecie kawę, śmiejecie się i żartujecie. Harry opowiada ci co można usłyszeć w studiu nagraniowym. Nie możesz się doczekać , aby usłyszeć nowe piosenki. 
-Myślę, że ....no wiesz. Może chcesz spędzić noc u mnie. Moi rodzice... pojechali więc jestem sama w domu. -mówisz z figlarnym uśmiechem.
-Brzmi dobrze, chciałbym.- uśmiecha się.  Idziecie do studia. 
-Hi. Jest śmiesznie. Niall i Zayn się wygłupiają , a Liam próbuje ich uspokoić. Założę się, że mu się nie uda. O cześć [Twoje.Imię] dawno cię nie widziałem. Dobrze ,że Harry w końcu cię przyprowadził. -mówi Louis .  Harry przynosi ci butelkę wody. 
-Potrzebujesz coś jeszcze kochanie? Wszystko jest w  kuchni , a toaleta jest tam. Tu masz kanapę. Możesz usiąść- troszczy się Harry. Całuję cię i idzie do pokoju nagrań z resztą chłopaków.  Ich nowe piosenki są świetne. Harry patrzy przy każdej na ciebie.  Chłopcy wygłupiają się i śmieją. Raz na jakiś czas robią sobie przerwę ,Harry przychodzi i kładzie głowę na twoich kolanach. 
-Wiesz kiedy śpiewam te piosenki , myślę o tobie. Lubisz to?-pyta. 
-Są niesamowite. Kocham cię Styles. -patrzysz w dół na jego oczy. On uśmiecha się do ciebie  i nagle słyszycie krzyk chłopców.
-Aaach ! Harry chodź już!- śmiejesz się , a Harry wstaje i znów idzie śpiewać. Tańczysz , podczas gdy chłopcy śpiewają, gdy telefon zaczyna dzwonić. Idziesz do torby , aby go podnieść, uśmiechając się. Odbierasz i słuchasz ważną wiadomość. Uśmiech ci szybko znika. Zakrywasz usta, rękoma. To nie może być prawda. Policjant kłamie. Ty kręcisz głową i upadasz na podłogę ,krzycząc. Harry spogląda na ciebie i podbiega. Bierze cie w ramiona, podnosi i kładzie na kanapie. Widziałaś ich dziś rano . Jak mogli być martwi? Nie! To nie jest możliwe. Krzyczysz . Łzy spływają ci po policzku. Harry bierze telefon  i pyta się kto jest po drugiej linii. Jego szczęka opada.Jego ręka głaszcze twoje włosy. 
- Nie ! No !Widziałam ich dziś rano !Oni nie są martwi! Nie ma ich!  .... Oni żyją ... Proszę... Oni muszą żyć ...- mówisz kołysząc się na boki. Oczy Harry'ego są pełne łez.  Wciąga cię na kolana. 
-[Twoje.Imię] kochanie...- nie może mówić.  Ukrywasz twarz w jego sweter.  Przetwarzasz w myślach co się stało. Patrzysz na Harrego. On płacze. 
-Hhh-hharry co ja mam zrobić bez moich rodziców? -pytasz. On całuje cię w czoło i pociera ręką po plecach.  Siedzisz tak z nim ze dwie godziny. Jest cicho.  On jetst tu tylko z tobą. Wstajesz. 
-Harry ,czy ja mogłabym ... zatrzymać się u ciebie dziś wieczorem ?- mówisz z zapchanym nosem . Masz czerwone i spuchnięte oczy od łez.
-O mój Boże. Oczywiście. Absolutnie.Nie musisz nawet prosić. Możesz zatrzymać się tak długo jak chcesz. - bierze rękę i całuje.  Bierze  cię w talii i wychodzicie. Prowadzi cię do samochodu. Jego dom jest cichy. Prowadzi cię po schodach do sypialni.  Daje ci swój dres i koszulkę. 
-Ubierz to kochanie.  - Pomaga ci się ubrać.  Kładziecie  się na boku i masz rękę na nim. Pocałował cię w głowę.
-Kocham cię Harry. Dziękuje , ze jesteś ze mną.
-Zawsze będę  z tobą.

piątek, 31 sierpnia 2018

#42 Louis cz.2 +18



Szybko pozbyliście się płaszczy i butów. Chłopak natychmiast, bez zapalania żadnego światła podniósł cię na szafkę kuchenną. Migiem zerwał z was wszystkie ubrania, pozostawił ci jedynie dolną bieliznę, co by się z tobą drażnić. Poczułaś jego palce, majstrujące powoli przy twojej przyjaciółce.
-Louiss... - jęknęłaś mu do ucha, błądząc dłońmi po jego plecach. Oblizywał usta i się uśmiechał. W końcu zerwał z ciebie resztę i przysunął się do ciebie, rozchyliłaś nogi, by był bliżej ciebie. Czułaś jak się o ciebie delikatnie ociera, narastało w was podniecenie. Oplotłaś nogi wokół  pasa Louis'a, przysunął cię do jego rozgrzanego ciała. Odgarnął twoje włosy opadające na ramiona, złapał cię w talii i zaczął całować namiętnie twoją szyję. Odsunął się od Ciebie, by móc się w tobie zatopić, kiedy zaczął powoli w ciebie wchodzić, wydawałaś ciche jęki. Włożył ci palec do ust, byś była ciszej, Perrie mieszkająca obok mogła wszystko usłyszeć. Czułaś przyjemny ból, cały czas zastanawiałaś się czy aby na pewno to dobra decyzja, przecież on cię zranił. DOBRA. Nie masz czasu na takie myślenie, spieszyłaś się, by tylko dojść do kościoła po babcię. Przysunęłaś się do niego, by zakończyć wszystko jak najszybciej. Zeskoczyłaś z blatu i zajęłaś się jego napiętym przyjacielem, najpierw delikatnie ruszałaś nim w górę i w dół i wzięłaś go do ust. 'Co ja robię...' pomyślałaś po raz kolejny. Zrobiłaś wszystko jak najszybciej, wszystkie płyny Louisa wylądowały na twoich piersiach.
-Dziękuję. - wyszeptał ci do ucha. Wskoczył szybko w ubrania i rzucił kluczami o podłogę. Ignorując cię, całkiem nagą wyszedł gdzieś... Zniknął... Nie wiadomo gdzie. Ubrałaś się migiem i zamknęłaś drzwi, klucze podrzuciłaś Perrie.
-LOUIS! LOUIS! - krzyczałaś. Usłyszałaś jakiś głośny pisk opon przed sobą, modliłaś się tylko, żeby to nie był Louis. Podbiegłaś na miejsce zdarzenia, obok jakiegoś człowieka klęczał facet, wzywający przez telefon pogotowie. Krzyczał jedynie głośne 'POMOCY'. Przykucnęłaś zdyszana obok poszkodowanego, zdjęłaś szalik z jego twarzy. Zastygłaś w bezruchu. Twój brat. Miał twarz całą w krwi, lecz nie była jakoś strasznie pocięta. Przyjechała karetka w środku czułaś jedno wielkie HAGHJGHJGHAHAHDGJHCB, właściwie nie miałaś pojęcia jakie to uczucie, przecież zostawił cię, zaraz po tym jak 'zrobiłaś mu dobrze'... Nie ulałaś najmniejszej łzy, lecz w środku czułaś smutek i żal. Przyjechała karetka, natychmiast zabrali chłopaka do szpitala. Na twojej twarzy odbijały się światła ambulansu. Stałaś na środku ulicy, patrząc jak odjeżdża karetka i sprawca wypadku. Włożyłaś ręce do kieszeni płaszczu i owinęłaś zakrwawiony szalik wokół szyi. Po chwili popatrzyłaś na swoje ręce, które cię cholernie piekły. Były całe poprzecinane, lecz nie lało się zbyt dużo krwi. Dalej stałaś wpatrzona w drogę. Zaczął prószyć śnieg.
-Co ja kurwa robię... - powiedziałaś cicho. Twierdziłaś, że twoje życie nie ma już totalnie sensu. Biegłaś przez środek drogi w stronę szpitala, który był 2km dalej.
-[T.I.]! Czekaj! - usłyszałaś głos z samochodu jadącego za tobą.
-Liam? - zdziwiłaś się.
-Wsiadaj! - krzyknął. Zrobiłaś jak ci kazał. Pojechaliście do Louis'a. Z zakrwawionym płaszczem i policzkiem wbiegłaś do sali z Louisem.
-Nic mu nie jest?! Na pewno żyje?! Proszę powiedz mi! - krzyczałaś. Harry, który stał obok złapał cię za nadgarstki i uspokajał.
-Nic mu nie jest, całe szczęście przerysował sobie tylko brzuch, zaraz się obudzi. - powiedział całując cię w czoło.
-[T.I.]... - wydusił zachrypnięty głos.
-Louis? - spytałaś kierując się wzrokiem na Tomlinsona.
-Harry, Liam, możecie wyjść? - spytał Tommo.
-Tak, chodź stary. - powiedział Liam. Wyszli.
-[T.I.]... Ja... Bo ja... Ja...
-No proszę, mów. Tłumacz się.
-Ja cię przepraszam.
-Za co? Za to, że mnie wykorzystałeś i wybiegłeś na ulicę bez 'Do widzenia'? Jesteś totalnym chamem i kretynem, Louis.
-Proszę cię, zrozum mnie ja chciałem tylko... - zatrzymał cię.
-Dobry wieczór panie Tomlinson. Może pan już wyjść, nic panu nie jest - powiedziała pielęgniarka. Louis zebrał ubrania i wyszliście, pojechaliście wszyscy autem Liama. Chłopak wysadził was przed domem. Pożegnaliście się.
-Rodzice coś wiedzą? Dzwoniłaś?
-Nie, nic nie wiedzą.
-Nienawidzisz mnie?
-Brawo.
-Za co?
-Za to, że jesteś chamem i idiotą bez serca.
-Ohoho, a kto się tak spieszył i naplotkował o mnie najgorsze rzeczy? - powiedział wypuszczając parę z ust.
-Ja. - powiedziałaś bezuczuciowo.
-I ja mam ciebie przepraszać?
-Nie to nie. Dzięki za najgorszą wigilię od 19-stu lat. Idę do domu, zmarzłam już.
-Masz mnóstwo krwi na policzku.
-To nic. Przez twój szalik debilu.
-Będziesz mnie tak wyzywać bez końca?
-Będę. - wystawiłaś mu język. Skorzystał z okazji. Połączył wasze usta.
-Louis! Jak rodzice zobaczą? Już starczy, że myśleli, że jestem w ciąży!
-Haha! Ty w ciąży ciekawe z k... Ouch.
-No właśnie.
-Ale nie jesteś?
-Nie. Na szczęście. Bo jakiś skończony idiota nie daje mi po nocach spać, napije się i wlecze się zamiast do swojego to do mojego łóżka.
-Przepraszam.
-Och. Wigilia, bydle ludzkim głosem przemówiło?
-Musisz być taka ostra?!
-Tak, wybacz, taka moja natura.
-Wybaczysz łajzo?
-Wybaczysz, wybaczysz.
-Dziękuję. - powiedział i otworzył ci drzwi do podwórka.
-Rodzice o niczym nie wiedzą, żadnego wypadku, nic.
-Dobrze, oczywiście. - oznajmił i weszliście do domu, krew starłaś śniegiem, także bez problemu. Wszyscy już spali, wzięłaś szybki prysznic i poszłaś spać, Louis poszedł zaraz po Tobie. Obydwoje zasnęliście w osobnych łóżkach. Rankiem wszystko się wydało. Sąsiadka widziała cały wypadek i ciebie, oczywiście pierwsze co trzeba biec do twojej mamy z ploteczkami. Dostaliście lekki opieprz, ale nie było tak źle.
Jest 4 maja, dowiadujesz się, że jesteś w ciąży. Jednym słowem: przejebane. Nie masz pojęcia jak zareagują na to rodzice, nie myślałaś o niczym innym. Nie sądziłaś, że ten ostatni raz przyniesie wam takiego pecha... KONIEC.

#82 Liam cz.1 +18



Mieszkasz w Londynie razem ze swoimi rodzicami. Dziś są twoje urodziny. A dokładniej 18- nastka. Wybierasz się z przyjaciółmi do pobliskiego klubu.
Rano wstałaś dość późno jak na ciebie, bo o 10. Ubrałaś za duży podkoszulek, luźne dresy, a włosy związałaś w niesfornego koczka. Zeszłaś do kuchni na śniadanie. Przygotowałaś sobie płatki z mlekiem. Twoi rodzice byli już w pracy, więc miałaś trochę czasu dla siebie. Po skończonym posiłku rozsiadłaś się w wygodnej, miękkiej kanapie i włączyłaś telewizor. Akurat leciały wiadomości.
Reporter: Dziś w Londynie gości One Direction. Właśnie wrócili z podróży do Ghany. Dzisiejszego popołudnia odbędzie się wywiad z członkami brytyjsko - irlandzkiego zespołu. O godzinie 15 zostanie wyemitowany na naszej antenie. Zaprezentują nam także swój nowy singiel (cover) One Way Or Another. Serdecznie zapraszamy. - ucieszyłaś się z tej wiadomości. 1D to twój ulubiony zespół. I mimo, że od długiego czasu  zamieszkujesz Londyn, to nie miałaś okazji spotkać ich osobiście. W sumie to nie cała prawda. Jak byłaś mała mieszkałaś w Wolverhampton. Twoim przyjacielem z piaskownicy był Liam. Byliście nimi dopóki Liam nie wystartował w X - Factor'rze Eh. Tak właśnie wpływa sława na długoletnią przyjaźń. Wszystko jest super do czasu wstąpienia w świat sławy. Oczywiście nie obyło się bez płaczu, smutku itp. Ale wybrnęłaś z tego.
Odruchowo przeniosłaś wzrok na zegarek. Wskazywał on 15:30. Matko jak ten czas szybko leci - przeszło ci przez myśl. Udałaś się do kuchni i przygotowałaś obiad. Minęło pół godziny i wrócili rodzice. Mama odetchnęła z ulgą, gdy zdała sobie sprawę, ze jest zwolniona w przygotowywaniu obiadu. Usiedliście razem przy stole i zjedliście posiłek.Było już późno, więc musiałaś zacząć przygotowywania do imprezy. Wzięłaś odprężającą kąpiel i poszłaś ubrałaś wcześniej przygotowane ubranie . Włosy delikatnie pokręciłaś lokówką i pozwoliłaś opaść im na ramiona. Jeszcze raz przejrzałaś się w wielkim lustrze i gotowa zeszłaś na dół. Do klubo daleko nie miałaś więc wybrałaś spacer.
Tata: Na pewno pójdziesz sama ? Wolałbym odwieźć cię pod ten klub.
T: Taaato.. - spojrzałaś zirytowana na swojego ojca.
Tata: no dobrze.
M: baw się dobrze kochanie- uściskałaś rodzicielkę i wyszłaś. Po 10 minutowym spacerku dotarłaś do klubu. Przed wejściem czekali na ciebie przyjaciele. Przywitałaś się i razem wkroczyliście do środka. Było strasznie tłoczno. W końcu to najlepszy klub w całym Londynie. Nie ma się co dziwić. Ty poszłaś zamówić drinki, a reszta poszła zająć stolik. Nagle w klubie zapadła cisza, zgasło światło, które po krótkiej chwili zostało ponownie uruchomione. Przeniosłaś wzrok na niewielki podest. Widok, który ukazał się twoim oczom, zapierał dech w piersiach. Stało tam całe One Direction. Zasłoniłaś twarz rękoma i popłakałaś się ze szczęścia. Marzyłaś o tym. Wiedziałaś, że to sprawka rodziców, bo tylko oni o tym wiedzieli. Wiedzieli także jak bardzo zranił cię Liam. Tłum ludzi zrobił przed tobą "korytarz", który kończył się przy podeście. Na jego środek wyszedł Liam. Nie chciałaś go widzieć. Nie wybaczyłaś i nie wybaczysz. I to właśnie niestety on zmierzał w twoim kierunku. Serce przyspieszyło swoją pracę i po chwili swobodnie opadłaś na ziemię. Zemdlałaś. Liam podbiegł natychmiast i zdążył cię złapać. Wziął twoje bezwładne ciało i wyniósł na zewnątrz. Po dostarczeniu do twoich płuc świeżego powietrza wróciłaś do żywych. Powoli uchyliłaś powieki, zobaczyłaś Liam'a i od razu je zamknęłaś.
L: ej [t.i] nie. Nie zamykaj oczu. Proszę. Słyszysz mnie ?
T: Liam ?
L: tak..
T: odejdź stąd. - powoli wstałaś
L: nie. Dziś są twoje 18-ste urodziny. Obiecałem, że spędzimy je razem to spędzimy..
T: tak nagle sobie o mnie przypomniałeś. - w twoich oczach już gościły łzy
L: jesteśmy przyjaciółmi.
T: Nie Liam. Byliśmy przyjaciółmi. - otrzepałaś tył sukienki i wróciłaś do klubu. Liam wołał się..Olałaś go. Tak jak on ciebie kiedyś. Weszłaś do pomieszczenia, ale twoja wizyta nie trwała długo.Przy wejściu czekali na was znajomi wraz z resztą zespołu. Wyminęłaś ich, podeszłaś do baru, wzięłaś swoją torebkę i szybkim krokiem wyszłaś z klubu. Przed budynkiem czekał Liam.
L: [t.i] porozmawiajmy. Przepraszam !
T: daj mi spokój ! - nerwy ci puściły. A wraz z nimi łzy. Toczyły strużki na twoich policzkach. Zdjęłaś buty i pobiegłaś do domu. Nie tłumacząc rodzicom twojego zachowania wbiegłaś do swojego pokoju. Buty rzuciłaś w kąt, a sama padłaś na łóżko. To były zdecydowanie najgorsze twoje urodziny. Jedyne co pozostało wtedy, to leżeć i płakać w poduszkę. I tak było. W końcu zasnęłaś.
Rano obudziłaś się z bólem głowy i podpuchniętymi oczami. Zeszłaś na dół do kuchni. Zjadłaś śniadanie. W szufladzie wygrzebałaś tabletki przeciwbólowe. Popiłaś jedną zimną wodą. Ubrałaś się i poszłaś
odebrać dowód osobisty. Trochę czasu to ci to zajęło. Wróciłaś wyczerpana do domu i usadowiłaś się na kanapie. Leciał jakiś w miarę ciekawy film więc go obejrzałaś. W przerwie na reklamy twoją uwagę przykuł album ze zdjęciami. Wzięłaś go. Były tam same zdjęcia z twojego dzieciństwa.Na prawie każdej był Liam z tobą. Łzy co jakiś czas kapały na folię ochraniająca fotografię. Odłożyłaś album i udałaś się do drzwi, z racji, iż ktoś zakłócił twoją chwilę słabości. Otarłaś policzki i uchyliłaś mahoniowy prostokąt. I znowu on - pomyślałaś, gdy ujrzałaś bruneta.
T: co chcesz. -powiedziałaś pod nosem
L: porozmawiajmy..
T: o czym.. O tym, że wyjechałeś bez słowa, wróciłeś po 2 latach łaskawie na moje urodziny, bo rodzice cię o to prosili.. I sądzisz, że wszystko będzie jak dawniej ? Odpowiem ci. Jesteś w cholernie wielkim błędzie Liam..- ponownie twoje oczy napełniły się słonym płynem.
L:  wiem i żałuję. Zachowałem się jak totalny idiota. Ale tęskniłem. bardzo..
T: Ja też tęskniłam. Wiesz jak ja się wtedy czułam ? Jak skończona, nic nie warta szmata. Z dnia na dzień zapomniałeś o moim istnieniu. Zawiodłam się na tobie.. A ja głupia miałam nadzieję na coś więcej..- ostatnie zdanie powiedziałaś praktycznie niesłyszalnie.
L: chce to naprawić. Mogę wejść ?- ustąpiłaś chłopakowi miejsca, by mógł zaraz wejść do twojego mieszkania. Usiadł na kanapie, a ty w fotelu.
L: daj mi to wytłumaczyć..

#6 Harry cz.4 +18



Czekałem cierpliwie, ale dłużej już nie mogę! Nie mogę tak bezczynnie leżeć i czekać! Postanowiłem, biorę sprawę we własne ręce. Jadę do niej! Tak jak pomyślałem tak też zrobiłem. Nie zwlekając ani chwili dłużej zerwałem się z łóżka na równe nogi, złapałem klucze do samochodu i najszybciej jak i najciszej skierowałem się na dół w stronę drzwi wyjściowych. Cieszyłem się, że nikogo nie pobudziłem bo nie miałem ochoty tłumaczyć się. Odpaliłem samochód i ruszyłem w ustalonym kierunku. Droga zleciała mi bardzo szybko, nawet się dobrze nie zorientowałem, a już byłem na miejscu.  Wysiadłem jak poparzony z auta i ruszyłem w kierunku mieszkania dziewczyny. Kiedy byłem już pod drzwiami bez wahania w nie zapukałem. Niestety nikt się w nich nie pojawił, więc postanowiłem powtórzyć czynność. Niestety tym razem rezultat był ten sam.
-No co jest czemu nikt nie otwiera?- powiedziałem sam do siebie. Znów zapukałem w drzwi lecz znów na marne. Wyjąłem więc telefon i wybrałem jej numer.  Niestety tak jak poprzednim razem, nie odebrała. Zacząłem się martwić. Nie wiedziałem co zrobić. W tej chwili czułem się bezsilny. I ta świadomość, że jestem bezużyteczny dobijała mnie jeszcze bardziej. Nagle usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Już miałem nadzieję, że to ona. Jednak moje podekscytowanie znikło równie szybko jak się pojawiło. Na dodatek to nie były drzwi od jej domu. Odwróciłem się i zobaczyłem wysokiego szatyna, który wyglądał na bardzo zaspanego. Trochę głupio mi się zrobiło, że go obudziłem.
-O kurde bardzo przepraszam, że cie obudziłem- powiedziałem na wstępie.
-Nic nie szkodzi-odpowiedział z uśmiechem, na co ja odwzajemniłem gest- Jeżeli szukasz [t.i] to raczej jej dziś nie spotkasz. Odkąd wyszła z rana przez cały dzień jej nie widziałem. Nie masz co tu stać tylko czas zmarnujesz.
-Dzięki za informację. Jestem Harry.
-A ja Michał, miło mi.  Nie to, że jestem wścibski, ale czemu akurat dobijasz się o tej godzinie.
-Ymmm….. Powiedzmy, że muszę z nią obgadać bardzo ważna sprawę- skończyłem i spuściłem wzrok na podłogę przygryzając wargę.
-Wchodź, co będziesz czekał na nią pod drzwiami. Jak przyjdzie będziesz mógł usłyszeć i od razu z nią pogadać skoro to takie ważne- powiedział otwierając szerzej drzwi robiąc mi tym samym miejsce. Z początku trochę się opierałem, ale po namowach Michała przystałem na jego propozycje.
-A w ogóle to skąd znasz [t.i]?-zapytałem kiedy siedzieliśmy na kanapie.
-Znaliśmy się jeszcze zanim wyjechała do Londynu. Byliśmy dobrymi znajomymi w Polsce-mówiąc to zrzedła mu mina.
-Tylko dobrymi znajomymi czy jednak może kimś więcej?
-No dobra byliśmy razem ale niestety stało się coś czego bardzo żałuję do dziś.
-Co takiego?
-Wiesz to trochę drażliwy temat.  A ty kim jesteś? Bo raczej nie jej chłopakiem.
Ałć to trochę zabolało, ale miał rację. W sumie to nie wiem czy jesteśmy razem czy nie. I znów powróciło to przygnębienie.
-Sory stary jeżeli powiedziałem coś nie tak.
-Nie no spoko ale w sumie to sam nie wiem kim dla siebie jesteśmy.
Rozmawialiśmy tak, aż do rana. Musze powiedzieć, że strasznie go polubiłem. Nawet nie zorientowałem się, że dochodzi 7:30.
-Dzięki stary za rozmowę. Ale muszę już lecieć- podziękowałem i wyszedłem. Kiedy stałem już za drzwiami zobaczyłem jak [t.i] wychodzi z windy z Jackobem. W sumie to mogłem przewidzieć to, że pójdzie do niego. Zawsze z nim rozmawia kiedy ma jakiś problem. Nagle zobaczyłem jak nasz wzrok spotyka się i poczułem jakby świat stanął w miejscu. Nic nie było ważniejsze niż ona.


Your’s pov


Kiedy wyszłam z windy zobaczyłam jego. Nasze spojrzenia się spotkały się, a ja utonęłam w jego pięknych hipnotyzujących oczach. Mój nastrój momentalnie stał się ponury, gdy przypomniałam sobie, że jeszcze z nim nie rozmawiałam. Ale to jest ten właściwy czas. Może nie wiem którego jeszcze wybrać, ale wiem, że nie mogę unikać ich do tego czasu. Wolnym krokiem podeszłam do Harrego nie spuszczając z niego oczu. Kiedy już stałam przed nim, odezwałam się jako pierwsza:
-Wiem po co tu jesteś, choć wejdziemy do środka i tam porozmawiamy- powiedziałam i otworzyłam drzwi. Gdy wszyscy byliśmy już w mieszkaniu powiedziałam:
-Jackob poczekasz w salonie? Ja pójdę z Harrym pogadać do mojego pokoju. Rób co chcesz- mówiąc to złapałam zielonookiego za rękę i zaprowadziłam do mojej sypialni. Pamiętam jak był tu po raz pierwszy. To była niezapomniana noc. Stój [t.i] pamiętaj co chcesz mu powiedzieć- skarciłam się w myślach.
-Od kiedy czekasz na mnie tutaj?
-Już od dobrych paru godzin-powiedział znów patrząc w me oczy. Przez co zaczęłam jeszcze bardziej się denerwować i nie mogłam sklecić normalnego zdania w mojej głowie.
-J-jak to? To gdzie byłeś przez ten czas? Tylko nie mów, że czekałeś pod drzwiami?- zająkałam się.   
-Nie, choć miałem taki zamiar. Spędziłem ta noc u twojego sąsiada, Michała.
Co? U Michała? Czemu? Jak? Tylko nie u niego. Jeszcze jego tu brakowało.
-Dobrze wróćmy do tematu. Przepraszam, że nie dawałam znaku życia ale musiałam sobie wszystko przemyśleć. A nie miałam zamiaru popełniać kolejnego błędu. Tak więc nie chcąc trzymać cię dłużej w niepewności, podjęłam decyzję- zacięłam się na moment, a mój wzrok spoczął na czubkach moich butów - że nie będę z tobą- to ostatnie zdanie przyszło mi wypowiedzieć z wielka trudnością. Nie sądziłam, że będę w stanie to zrobić, ale nie mogłam postąpić w inny sposób. Nie mam zamiaru już nikogo więcej ranić. Kiedy spojrzałam w oczy Harrego, dostrzegłam w nich ból i rozpacz- Harry ja….- zaczęłam, choć tak na prawdę nie wiedziałam co powiedzieć- ja bardzo przepraszam, że przez mnie cierpisz, ale mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz to wszystko.
-Nie rozumiem, czemu nie chcesz być ze mną?- powiedział i spojrzał na mnie tak jak jeszcze nigdy w życiu na mnie nie patrzył.
-Wiem, że gdybym była z tobą to zraniłabym w ten sposób Nialla. A wiedz, że ja nadal chyba coś do niego czuję, tak samo jak do ciebie, a przecież to absurd. Harry wiem, że nie mogę być z żadnym z was i uwierz to nie była najłatwiejsza decyzja, w ręcz przeciwnie. Pamiętaj, że nadal cie kocham, ale nasz związek nie może dalej istnieć. Mam nadzieję, że to rozumiesz.
-Tak rozumiem.  Mam nadzieję, że kiedyś będziemy mogli spróbować od nowa. Wiedz, że też cię nadal kocham i nie gniewam się na ciebie. A teraz wybacz, ale lepiej będzie jak już pójdę- powiedział podchodząc do mnie powoli, a potem złożył na moim czole pocałunek, po którym odwrócił się i zniknął z mojego pola widzenie, jak i z życia. Jeszcze tylko muszę się spotkać z Niallem i jemu tez wszystko wyjaśnić.  Po tym jak Harry opuścił moje mieszkanie zaczęłam szykować się do szkoły, a następnie po skończonych czynnościach razem z Jackobem ruszyłam w jej kierunku. Kiedy byłam już na miejscu od razu pomaszerowałam w stronę Sali teatralnej, gdzie miały odbyć się moje zajęcia. Na szczęście pan Roger był już w Sali i mogłam porozmawiać z nim o moim castingu.
-Dzień dobry- powiedziałam.
-Dzień dobry- widzę, że masz się dużo lepiej. Te parę dni wolnego od szkoły jednak ci przysłużyło.
-Oj tak- odpowiedziałam z uśmiechem- Mam do pana małą prośbę.
-Zamieniam się w słuch.
-Chodzi o moje przesłuchanie. Pomimo, że przygotowywałam się do niego chciałam zapytać, czy ocenił by pan moją pracę.
-Oczywiście, nie ma problemu. Wskakuj na scenę i do roboty.
Nie zwlekając ani chwili dłużej odstawiłam torbę na podłogę, dałam skrypt nauczycielowi, weszłam na scenę i odegrałam role jak najlepiej potrafię. Po skończonej czynności nastała głucha cisza. Obawiałam się najgorszego lecz po chwili stania i oczekiwania na reakcję pana Rogera, doczekałam się owacji na stojąco. Szczerze mówiąc to nie spodziewałam się czegoś takiego.
-Czyli mam rozumieć, że podobało się panu- zapytałam z bananem na twarzy.
-No pewnie. Kurcze wiedziałem, że jesteś dobrą aktorką ale nie sądziłem, że masz taki talent.
-Dziękuję. Mógłby pan przypomnieć mi na którą jest to przesłuchanie dziś?
-Na 16. Idziesz z kimś czy wolisz sama?
-Jeszcze nie wiem.
-Dobrze tylko daj mi znać jak ci poszło.
-Nie ma sprawy, dziękuję za pomoc- powiedziałam i w tym momencie zabrzmiał dzwonek. Połowy klasy nie było gdyż dziś jest “Masz Talent” i każdy ćwiczy swoje numery aby zaprezentować się jak najlepiej. Przez całą godzinę siedziałam jak na szpilkach i wyczekiwałam dzwonka, bo chciałam spotkać się z Jackobem i zobaczyć jak idą mu próby. Kiedy w końcu zabrzmiał tak długo wyczekiwany dźwięk poderwałam się z miejsca i jako pierwsza wybiegłam z sali.  Przygotowania miały odbyć się w auli, w której postawiono scenę dla osób biorących udział. Powiem, że wystrój pomieszczenia był piękny. Przed sceną ustawiony był stół a przy nim 5 krzeseł. Domyśliłam się, że jest to miejsce gdzie zasiada jury więc podeszłam bliżej i o mało co zawału nie dostałam. Na stoliku ustawione były karteczki z nazwiskami przydzielające miejsce, a na nich widniały imiona i nazwiska dobrze nam znanego zespołu. Myślałam, że mieli nam tylko pomóc, doradzić a nie oceniać. Gdybym wiedziała, że zostają jednej dzień dłużej nie przychodziłabym tu. Nie chce niezręcznych sytuacji. Lepiej będzie jak się ulotnie z tego miejsca i poszukam Jackoba- pomyślałam. I już po chwili odeszłam w stronę sąsiednich sal znajdujących się  tuż obok auli. Służyły one w tym czasie jako “garderoby” dla uczestników. Chodziłam od sali do sali w celu znalezienie przyjaciela, jednak z marnym skutkiem. Kiedy otworzyłam ostatnie drzwi zamurowało mnie. W pomieszczeniu zastałam całe One Direction, które w tym momencie wlepiało swoje ślepia w moją postać. Nie powiem, panowała bardzo niezręczna sytuacja, więc spuściłam wzrok, przeprosiłam i zamknęłam za sobą drzwi. Poczym odeszłam z tam tond szybkim krokiem. Niestety już na zakręcie poczułam jak ktoś łapie mnie za łokieć, powodując to, że musiałam się zatrzymać. Kiedy odwróciłam się ujrzałam słodkiego blondyna.
-Niall czemu mnie zatrzymujesz?
-Nie dałaś mi odpowiedzi-powiedział spuszczając wzrok i delikatnie puszczając moją rękę.
-Serio chcesz pogadać o tym tu i teraz?
-Tak. Nie mogę znieść już tego czekania. Proszę daj mi odpowiedź.
-Tak więc podjęłam decyzję. I zdecydowałam, że nie pozostaje nam nic innego jak dać sobie przestrzeń. To nie jest dobry pomysł, abyśmy znów byli razem. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz całe moje zachowanie. Niall wiedz, że nadal coś do ciebie czuję, ale będzie błędem gdybyśmy wrócili do siebie.
-Rozumiem. Mam nadzieję, że i ty mi kiedyś wybaczysz. Wiedz, że ja tez nadal coś do ciebie czuję i nadal chcę być z tobą, ale nie chcę cie do niczego zmuszać.
-Niall przepraszam ale muszę iść- powiedziałam po czym przytuliłam blondaska . Trwaliśmy tak w uścisku przez dobrych parę minut. Tak szczerze to nie chciałam go już nigdy więcej puszczać. Ale musiałam. Podjęłam decyzję i muszę się jej trzymać, bez względy na to czy jest trudno czy nie. Kiedy oderwałam się od chłopaka spojrzałam, po raz ostatni w te jego niebieskie tęczówki i odeszłam bez słowa. Idąc dolnym korytarzem przypadkowo na kogoś wypadłam.
-Prze…. Jackob gdzie ty się podziewałeś, szukałam cię.
-A ja ciebie.
-Co? Czemu? W ogóle czemu nie jesteś na próbach?
-No i dlatego cię szukałem. Alice zachorowała i nie może śpiewać. Proszę zastąp ją.
-Czemu ja? Wiesz dobrze, że ja nie śpiewam.
-Bo tylko ty znasz cała choreografię i piosenkę.
-Jackob ja…..
-No proszę- przerwał mi- wiesz, że to dużo dla mnie znaczy pomóż mi- dokończył układając dłonie jak do modlitwy i robiąc minę zbitego psa.
-Och no dobra tylko się tak na mnie nie patrz. Ale teraz to ja mam prośbę.
-Zrobię wszystko.
-Pójdziesz ze mną na casting.
-No zgoda a teraz chodź- powiedział po czym złapał moja dłoń i pociągną w stronę Sali, gdzie odbywały się nasze próby. Z racji tego, że w naszym składzie była mała zmiana planu występowaliśmy ostatni, aby mieć czas na zgranie się. Ludzi zgromadzonych było multum. Nie licząc zawodników. Szczerze to nie miałam pojęcia, że “Masz Talent” jest aż tak popularne. Teraz to dopadła mnie jeszcze większa trema. Nigdy nie lubiłam śpiewać przed publicznością, wolałam stać na scenie gdzie przeobrażałam się w inną postać. W tedy mogłam zapomnieć o sobie i swoich lękach, a być kimś innym, nowym, kimś kogo inni nie znają i nie będą oceniać. Dlatego uwielbiam aktorstwo, bo mogę stać się kimś kim zawsze chciałam być.  Kimś nieustraszonym, kogo nie obchodzi zdanie innych. Gdy nadszedł czas występu nerwy mnie zżerały. W życiu tak się nie czułam. Nawet na przesłuchaniu do tej szkoły. Chciałam tylko wejść na tą głupią scenę, zaśpiewać i zejść z tam tond tak szybko jak się pojawiłam. Ale wiem, że nie mogę zawieść Jackoba. Muszę dać z siebie wszystko. I oto nadeszła ta chwila. Tłum zachęcał nas brawami, a ja poczułam jak cały świat nagle się zatrzymuje. Nie słyszałam nic poza biciem moje serca. Jeszcze tylko ostatnie poprawki i już byłam gotowa na wyjście. Spojrzałam w oczy Jackoba, które dodały mi otuchy i ruszyliśmy. Z początku oślepił mnie błysk reflektorów, ale to nie powstrzymało mnie. Ustawiliśmy się na swoich miejscach i zaczęliśmy nasz pokaz. Wykonaliśmy piosenkę Katy Perry “Unconditionally”.  Pomimo tego, że był to mój  pierwszy występ tak dużą publicznością, uspokoiłam nerwy i wykonałam utwór jak najlepiej. Kiedy ucichły ostatnie dźwięki piosenki, publiczność poderwała się z miejsc jak jury i wykonała aplauz na stojąco. Była to wspaniała chwila, której nie zapomnę. Ukłoniliśmy się i zeszliśmy niemalże w podskokach ze sceny. W tej chwili dziękowałam Jackobowi, że namówił mnie na to.
-Byłaś niesamowita- zaczął chłopak.
-Ty też. Mam nadzieję, że wygrasz.
-My wygramy- poprawił mnie.
Teraz nastała chwila oczekiwania. Gdy powróciliśmy na scenę, każdy nie mógł opanować nerwów. A na dodatek nasze wspaniałe jury przedłużało moment ogłoszenia werdyktu. Ostatnie sekundy i stało się. Nie wygraliśmy. Tymi szczęściarzami okazał się zespół Third Degree.  W sumie to należało się im, gdyż byli niesamowici. Jako nagrodę pojadą z trasę z chłopakami.


3 godz. później


-[t,i] nie martw się. Dasz sobie radę. Pamiętaj jestem tu- powiedział Jackob. No tak nastała moja kolej. Kiedy przeszłam przez drzwi za którymi odbywało się przesłuchanie zapomniałam o wszystkich zmartwieniach, które mnie blokują. W tym momencie nie liczyło się nic i nikt, poza mną. Przesłuchanie uważam za udane. Nawet bardzo. TAK! TAK! TAK! UDAŁO SIĘ! DOSTAŁAM ROLĘ! Zagram w filmie! Gdy już wyszłam z pokoju natychmiast wpadłam w ramiona przyjaciela. Nie możecie wyobrazić sobie tego co czułam w tamtym momencie.  Tak zakończyła się moja historia w Londynie. Wyjechałam do Los Angeles gdzie  zostałam profesjonalną aktorką, a w moim życiu zapanował spokój i harmonia. Nie spotkałam się już więcej z chłopakami z One Direction, ale z tego co czytałam układa im się świetnie i cieszę się tego. Choć mam nadzieję, że jeszcze kiedyś odbuduję to co było kiedyś.

#64 Zayn,Sylwia i inni cz.3 +18



Nagle Zayn wstał i powiedział:

- Wiesz co, Dominik.. O różne rzeczy Cię posądzałem, ale nie o to, że będziesz się spotykał z TĄ  KURWĄ.. - i wskazał na Sylwię.
- Coś Ty powiedział? Powtórz! - rozkazałem Mu.


 (Dominik Santorski)


- To, co żeś słyszał.. Sylwia to zwykła kurwa.. Dziwka normalna.. Sypia z każdym, z kim popadnie.. A właśnie Sylwia.. Jak tam NASZE DZIECKO? - powiedział z ironią.


Już chciałem Mu przyłożyć raz jeszcze, ale Sylwia mnie ubiegła. Rzuciła się na Niego i wsadziła Mu rękę w spodnie.. Schwyciła Jego penis w rękę i bardzo mocno go ścisnęła, wykręcając go na wszystkie strony.. Zayn wył z bólu i błagał o litość, ale Sylwia powiedziała, że nie zna takiego słowa.. Powiedziała, że dla Niego nie będzie miała nigdy litości, bo On dla Niej też litości nie miał, gdy Ją gwałcił..


- SYLWIA !!!!  DOSYĆ !!!  PRZESTAŃ  JUŻ,  NATYCHMIAST..  - wydarłem się w końcu na Nią. Sylwia dopiero po tym, jak się na Nią wydarłem, opamiętała się i odpuściła. 


Zabiłem Karolinę Zimmer, bo zbyt dużo wiedziała.. W sumie to wyręczyłem Volturi'ch. Teraz już na pewno się tu nie pofatygują... Zabiłem również Zayn'a.

Przynajmniej z tą dwójką kretynów mamy spokój... A jakie wydarzenia los Nam jeszcze przyniesie, to się dopiero okaże...
Autor: Jane Volturi-Clearwater o 15:44 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mail
Wrzuć na bloga
Udostępnij w usłudze Twitter
Udostępnij w usłudze Facebook
Udostępnij w serwisie Pinterest

niedziela, 4 maja 2014

"Wampirzyca z Forks"
Rozdział III : Wpojenie... Sylwia... Gwałt..

Jak już wcześniej Wam wspomniałem, Sylwia przyjechała do mnie, gdy jeszcze byłem w tym Ośrodku dla Młodzieży z Problemami. Tutaj, niedaleko Ośrodka, jest mała kawiarenka. Mają tam przepyszną kawę. Zaproponowałem Sylwii, żebyśmy tam właśnie poszli.. Sylwia oczywiście się zgodziła, więc poszliśmy.


Kawiarenka w pobliżu Ośrodka dla Młodzieży z Problemami...

Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy dwie kawy oraz dwa ptysiowe łabędzie (to takie ciastka). Na początku żadne z Nas nic nie mówiło.. Patrzyliśmy się tylko na siebie, ale w pewnym momencie...

- Dominik.. Słuchaj.. Przepraszam Cię za Zayn'a... Wiem, że głupio zrobił... Nie powinien nagrywać Waszego "pocałunku".. Tzn. Twojego i Alexa... - powiedziała niepewnie.
- To.. To, że tu jesteś, to po części moja wina.. Ja.. Ja nic wtedy nie zrobiłam.. Nie powstrzymałam Go.. Wybacz mi, proszę... Naprawdę tego żałuję.. Chciałabym umieć cofnąć czas.. Nie doszłoby wtedy do tego.. Nie siedziałbyś tutaj... Byłbyś w domu i.. - dodała, urywając ostatnie zdanie.
- Sylwia.. TO  NIE  TWOJA  WINA  !!! To przez Moją Głupotę tutaj trafiłem...Przez Moją Głupotę i Alexa Lubomirskiego.. To Alex wrzucił ten film... No wiesz.. Ten, na którym grają te kukiełki... - powiedziałem.


(Alex Lubomirski - Wampir)


- Alex mnie nienawidzi i dlatego wrzucił ten filmik... Doskonale wiedział, że wrzucenie go do sieci wywoła u mnie taką reakcję.. Że będę chciał się zabić.. Alex tylko na to czeka.. Czeka na to, abym się zabił.. - dodałem.
- A powiedz mi, proszę... Co by było, gdybym był w domu, a nie tutaj? Jakieś "Święto Lasu" by było czy jak? - zapytałem ironicznie.
- Niee... Ale... Ale wtedy moglibyśmy się spotykać codziennie.. - rzekła Sylwia i opuściła wzrok.
- C-co? Ale.. Moment.. Jak to codziennie? Przecież Ty jesteś z Zayn'em? - krzyknąłem w szoku.
- Byłam, ale.. Jak Twoja Mama zadzwoniła do mnie i powiedziała, gdzie jesteś i przez kogo tu trafiłeś, to... Od razu z Nim zerwałam.. Zerwałam też kontakty z Alexem Lubomirskim, Karoliną Zimmer i Angelą Tris.. - odpowiedziała Sylwia, unikając mojego wzroku.
- Wiem, że dzisiaj stąd wychodzisz.. Wiesz.. Przyjechałam po Ciebie.. - dodała, uśmiechając się słodko.
- Czy to oznacza, że.. Ty chcesz zostać Moją Dziewczyną?? - nie wierzyłem w to, co słyszę.
- Jeśli nie masz nic przeciwko temu, to... TAK ! - Sylwia uśmiechnęła się jeszcze szerzej.



 (Sylwia w Kawiarence w pobliżu Ośrodka dla Młodzieży z Problemami)


Dopiliśmy nasze kawy i wróciliśmy do Ośrodka. Sylwia cały czas trzymała mnie za rękę. Weszliśmy do budynku i poszliśmy do mojego pokoju. Sylwunia pomogła mi spakować wszystkie moje rzeczy, które tutaj ze sobą przywiozłem. Chciałem Jej powiedzieć o tym, że się w Nią wpoiłem, ale nie wiedziałem jak.. Ona w końcu... Nadal była człowiekiem przecież... Postanowiłem więc, że powiem Jej o tym w domu.. Tzn. gdy będziemy już w Forks.. Moja Matka jest Wilczycą, więc na pewno pomoże mi przy tej rozmowie.. Tzn. będzie obok.. Tak w razie jakby co..


Forks... Rezerwat La Push..

Nareszcie wróciliśmy do domu. Sylwia pomogła mi wnieść bagaże do domu, po czym stwierdziła, że musi już iść.. Powiedziała mi, że chciałaby jeszcze pojechać do sklepu, bo kończy Jej się różowa farba do włosów, lakier do paznokci i inne kosmetyki, których potrzebują dziewczyny.. Poprosiłem Ją, aby jeszcze chwilkę u mnie została, ponieważ muszę Jej o czymś powiedzieć.. O czymś bardzo ważnym dla mnie.. Ale oczywiście ważnym w tym momencie również dla Niej.. Moja Ukochana została..


- Sylwia.. Posłuchaj.. Wiem, że może to Ci się wydać niemożliwe, ale.. Jestem... Jestem Hybrydą.. Wpoiłem się w Ciebie.. - nie wiedziałem, jak mam zacząć.
- C-co? Kim Ty jesteś? Że co zrobiłeś? Nie rozumiem.. Wytłumacz mi to, proszę.. - powiedziała Sylwia.
- Jestem Hybrydą.. Tzn. w połowie Wilkiem, a w połowie Wampirem.. - odpowiedziałem.
- Ale przecież.. Przecież Wampiry nie istnieją! - krzyknęła Sylwia z przerażeniem.
- Sylwia.. Kochanie.. Mylisz się.. Wampiry istnieją... Żyją wśród Nas.. Tzn. wśród Was, czyli ludzi.. Alex Lubomirski jest Wampirem, Jego rodzice są Wampirami, Mój Ojciec jest Wampirem, Cullen'owie to Wampiry i nawet Jane Volturi-Clearwater to również Wampirzyca.. - starałem się Ją uspokoić.
- To dlaczego.. Dlaczego nie zabijacie ludzi.. Tzn. dlaczego Oni ich nie zabijają? - spytała Sylwia, trochę spokojniejsza.
- Widzisz.. My.. Tzn. Oni, czyli Wampiry.. Nauczyli się pić krew zwierzęcą.. Nie jest ona w 100% taka sama jak Wasza Ludzka Krew, ale też mogą na niej wytrzymać.. Wampiry nauczyły się panować nad sobą i swoim pragnieniem.. - dodałem, uśmiechając się.
- A powiedz mi, proszę.. Co to znaczy, ze się we mnie... Wpoiłeś? - ponowiła pytanie.
- Tak.. Wpoiłem się w Ciebie.. Tzn., że teraz już tylko Ty, a nie grawitacja trzyma mnie przy ziemi i życiu. Ty jesteś od teraz moim centrum... Jeśli Ty zginiesz.. Ja zginę zaraz za Tobą.. Od teraz będę zawsze Cię bronił.. Nie pozwolę, aby ktoś zrobił Ci krzywdę.. - odrzekłem.


Sylwia się do mnie uśmiechnęła, wstała z krzesła, na którym siedziała i bardzo mocno mnie do siebie przytuliła. Muszę przyznać, że jak na Człowieka, to Sylwia ma sporą siłę. Pocałowałem Ją namiętnie, po czym odprowadziłem do samego samochodu. Ukochana "na odchodne" krzyknęła jeszcze do mnie: "Widzimy się jutro w szkolę... Miśku", następnie wsiadła do samochodu i z piskiem opon odjechała sprzed Mojego Domu.. Ja natomiast stałem tak jeszcze na dworze chyba z 10 minut, a potem wróciłem do domu. Byłem szczęśliwy, że najładniejsza dziewczyna w szkole, która mi się podoba, i w którą się wpoiłem, odwzajemnia moje uczucia.. Gdyby tego nie zrobiła, to bez wątpienia bym cierpiał..


Forks.. Szkoła...

Szybko się spakowałem i popędziłem do szkoły, gdzie czekała na mnie już Sylwia. Gdy tylko mnie zobaczyła, natychmiast się uśmiechnęła, podbiegła do mnie i rzuciła mi się na szyję. Pocałowałem Ją znowu namiętnie, po czym wziąłem za rękę i weszliśmy do szkoły. Na korytarzu jak zwykle były tłumy Wampirów, Wilków i Ludzi.. I oczywiście był też Alex Lubomirski oraz Zayn... Sylwia bała się reakcji Zayn'a na wieść o tym, że jest teraz ze mną.. Zayn nie chciał przyjąć tego do wiadomości, że moja Ukochana Sylwusia nie chce z Nim już być.. Nie po tym co mi zrobił z Alexem...

- O proszę... Kogóż to moje piękne oczy widzą.. Czyżby to Nasz Dominiczek? Tak, to On! - zaczął Alex.
- Zamknij się Alex! - powiedziałem.
- Ejj.. Spokojnie, bo Ci żyłka pierdząca pęknie.. A cóż to? Czyżbyś nagle z Geja stał się Heteroseksualistą? Co? Sex z chłopakami już Cię znudził i chcesz odmiany? - dodał Alex z ironią.
- Powiedziałem Ci już raz, ale powtórzę i drugi.. ZAMKNIJ  SIĘ  ALEX  !!! - wydarłem się na Niego i uderzyłem w twarz.


Zaczęliśmy się bić i szarpać. Alex uderzył mnie tak mocno, że aż z nosa i policzka pociekła mi krew...



(Dominik Santorski po bójce z Alexem Lubomirskim)

Szybko pobiegłem do łazienki zmyć krew.. Biegnąc do łazienki, słyszałem, jak Alex i Angela Tris głośno się ze mnie naśmiewają... Miałem to w dupie, co Oni sobie o mnie myślą.. Było mi za to bardzo głupio przed Sylwią.. Zastanawiałem się, co Ona sobie o mnie pomyśli..


Szkolna łazienka..

Nachyliłem się nad umywalką, odkręciłem wodę.. Spłukiwałem krew z twarzy, gdy nagle poczułem czyjąś dłoń na plecach.. Myślałem, że to Alex, więc szybko się odwróciłem i chciałem Go walnąć raz jeszcze, ale.. Okazało się, że to była Sylwia.. Moja Kochana Sylwia.. Ukochana wzięła papierowy ręcznik i wytarła mi twarz, a potem mnie namiętnie pocałowała...



(Dominik i Sylwia w Szkolnej Łazience)


-Dominik.. Już.. Spokojnie... Jestem tu.. Uspokój się.. - powiedziała i mocno mnie przytuliła.
- Wiem.. Kocham Cię i... Dziękuję Ci za to, że jesteś.. - odpowiedziałem i znów Ją namiętnie pocałowałem.


W końcu wyszliśmy z łazienki. Sylwia poszła na swoje lekcje, a ja na swoje. Czas dłużył się nie miłosiernie. W ogóle nie mogłem się skupić.. Cały czas myślałem o Sylwii..


(Dominik Santorski myślący o Sylwii..)

Skończyłem dzisiaj lekcje o dwie godziny wcześniej od Sylwii. Poszedłem więc do domu, aby zrobić Jej niespodziankę, ponieważ mieliśmy się dzisiaj widzieć po szkole.. Czekałem na Nią.. Długo nie przychodziła, więc zadzwoniłem do Niej. Niestety.. Jej telefon nie odpowiadał.. Napisałem więc SMS'a, ale też nie dostałem żadnej odpowiedzi.. Zacząłem się już bardzo o Nią bać.. Postanowiłem pójść Jej poszukać.. Chodziłem chyba z godzinę po okolicy, gdy nagle usłyszałem krzyk... Był to krzyk Sylwii..


Sylwia:  Aaaaaa.... Zostaw mnie! Co Ty robisz?!! Puść mnie, zostaw!
Zayn:  A ni myślę! Co Ty sobie myślałaś?? Że pozwolę Ci odejść?? Że pozwolę na to, abyś była z tym.. Z tym parszywym psem.. Z tym.. Dominikiem?! Nigdy w życiu!!
Sylwia: No puść mnie!! To boli !!
Zayn: I ma boleć.. Ma boleć Ciebie, bo jesteś dziewicą i... Ma boleć Jego, bo mi Ciebie odbił.. 


 (Zayn i Sylwia w Opuszczonej Szopie)


Opuszczona Szopa..

Pobiegłem ile sił w nogach w stronę tych krzyków.. Wpadłem do tej szopy i zobaczyłem, jak Zayn gwałci Sylwię.. Zgwałcił Ją na moich oczach.. Przez chwilę stałem jak wryty w ziemię.. Ale.. Gdy spojrzałem na Sylwię... Na ten zakrwawiony materac.. Na te sińce, które miała od sznura.. Zrobiło mi się Jej żal.. Uderzyłem Zayn'a w twarz i podbiegłem do Niej.. Bała się, że teraz ja ją zgwałcę.. Uspokajałem Ją.. Uwolniłem z więzów, wziąłem na ręce i pobiegłem do Carlisle'a.


W drodze do Carlisle'a..  

Sylwia powiedziała, że nie chce iść do Carlisle'a.. Bała się iść w takim stanie do Villi pełnej Wampirów... Cóż.. W pewnym sensie Ją rozumiałem, bo ja na Jej miejscu też bym się bał.. Tym bardziej, że Jasper niezbyt jeszcze panuje nad pragnieniem.. Sylwia chciała, żebym został dzisiaj z Nią.. Nie chciała wracać do swojego domu.. Zmieniliśmy więc kierunek i poszliśmy do Rezerwatu La Push.. Do Mojego Domu...


Rezerwat La Push..

Na szczęście Ojca i Matki nie było w domu.. Wyjechali na dwa miesiące na Wyspę Esme.. Wniosłem Sylwię na rękach do domu i zaniosłem Ją do swojego pokoju.. Delikatnie położyłem Ją na łóżku i przykryłem kocem. Chciałem pójść zrobić Jej herbatę, ale złapała mnie za rękę i zatrzymała...


- Dominik.. Nie wychodź.. Błagam Cię, nie zostawiaj mnie.. Ja.. Ja się boję.. - wyjąkała Sylwia.
- Dobrze.. Zostanę z Tobą Kochanie.. - powiedziałem i mocno Ją do siebie przytuliłem, pocałowałem Ją w czoło.
- Zabije tego skurwysyna.. - mruknąłem pod nosem, ale Sylwia tego nie słyszała.


Wtuliła się we mnie najmocniej jak tylko potrafiła i usnęła..



(Dominik i Sylwia)

Kilka dni później...  

Myślałem, że Sylwia czuje się już lepiej, ale... Gdy zobaczyłem, co zrobiła szybko zmieniłem zdanie.. Sylwia, nie zważając na nic, po prostu jednym ciosem pięści, rozbiła potężne lustro..



 (Sylwia tłukąca lustro)


A kawałkiem szkła, który leżał na podłodze, pocięła się... Nawet się nie zastanawiałem! Szybko do Niej podbiegłem, zrobiłem opaskę uciskową powyżej rany i zaniosłem Ją do Carlisle'a..


Gabinet Carlisle'a.. 

Carlisle zbadał Sylwię.. Dokładnie, aczkolwiek delikatnie.. Oznajmił Nam, że jest Ona w ciąży... Z Zayn'em!. Aż się we mnie zagotowało... Sylwia to zauważyła i powiedziała:


- Carlisle.. Ja.. Ja Go nie chcę.. Nie chcę tego dziecka! Nie chce mieć nic wspólnego z Zayn'em! Usuń je! Słyszysz?! Masz Je natychmiast usunąć!
- Carlisle.. Jeśli Ona nie chce tego dziecka, to ja też go nie chcę.. Usuń je proszę.. To jest jej życzenie.. I moje też.. - dodałem.


Carlisle usunął dziecko zgodnie z prośbą Sylwii i moją. Po zabiegu, wziąłem Sylwię znowu na ręce i zaniosłem do Swojego Domu.. Czas, jaki spędziliśmy z Sylwią w domu, poświęciliśmy na rozmowach.. O Nas, o Naszej Przyszłości i o tym, co się stało.. To wydarzenie zbliżyło Nas do siebie jeszcze bardziej...