Dzień rozpoczął się dosyć wesoło. Jest dopiero dziewiąta rano. Przez okno wpadają promienie słońca, które opadają również na twoją uśmiechniętą twarz. Otworzyłaś oczy, jedyne co zobaczyłaś to zamknięte oczy swojego chłopaka, jego bujne, brunatne loczki i białe ząbki wystające zza rumianych warg. Mruczał coś przez sen, tak słodko spał, nie miałaś ochoty go budzić. Nagle ospale otworzył oczy, przeciągnął się i powiedział.
-Dzień
dobry kochanie.
-Cześć
skarbie. - odpowiedziałaś z uśmiechem.
-Jak się
spało? - powiedział przytulając się jego nagim torsem do ciebie. Przeszedł cię
dreszcz.
-A bardzo
dobrze kotku. Ładna dzisiaj pogoda jak na zimę. - odpowiedziałaś i oplotłaś
wokół niego ręce.
-Nie jest
ci zimno? - spytał Harry.
-No coś ty.
Z tobą nigdy. - odpowiedziałaś.
-Kocham Cię
[T.I.]. - powiedział i pocałował cię w czoło.
-Ja Ciebie
też Harry, miło tak od rana słyszeć takie słowa z twoich ust.
-Kochana
jesteś. - uśmiechnął się.
-Ty też
panie Naked, ale trzeba wstawać, wiecznie tu leżeć nie będziemy, a ucieka nam
taki ładny, zimowy dzień.
-Faktycznie,
więc ruszmy się w końcu. - powiedział, stanął nad tobą obok łóżka, zerwał z
ciebie kołdrę i znów oznajmił.
-Daję ci 5
sekund na ucieczkę.
-Ha-ha,
wiesz, że ja powoli biegam. - powiedziałaś.
-1...1,5...
Spiesz się. - uśmiechnął się.
-Czekaj
stop! A co się stanie jak przegram?
-Hehhmmm. -
głupio się uśmiechnął. - ...2...2,5... - liczył dalej, odkryłaś się i pobiegłaś
w stronę drzwi i salonu.
-PIĘĆ! -
krzyknął kiedy tylko zgubił cię z oczu. Schowałaś się zza drzwi salonu, nie
przypuszczałaś, że wpadnie na pomysł szukania cię w tym miejscu.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz