sobota, 16 czerwca 2018

#7 Liam +18


To był pierwszy dzień moich wakacji w USA. Zatrzymaliśmy się z rodzicami w dobrym hotelu w centrum Nowego Jorku. Był upalny lipcowy poranek, postanowiłam z samego rana udać się do pobliskiego sklepu po wodę, żeby orzeźwić się i móc funkcjonować przez resztę dnia.
Wsiadłam do windy. Znajdowałam się na 12 piętrze, więc przechadzka schodami wydawała mi się być najgorszym pomysłem jaki mógłby mi przyjść do głowy. Wcisnęłam guzik – parter. Winda ruszyła, ale długo nie ujechałam, oczywiście ktoś musiał mi przerwać moją spokojną „podróż”.
Spode łba popatrzyłam zdenerwowana na nowego towarzysza podróży.
Moje serce w tym momencie zabiło z szybkością bolidu F1 i niemniej głośno. Do mojej windy wszedł nikt inny jak Liam Payne!
Wykrztusiła z siebie tylko:
- Cccccześć, Liam.
- Hej, mała – odparł szarmancko i popatrzył na mnie znad okularów.
Winda ruszyła, a pode mną drżały nogi. Takiej sytuacji nie wyobrażałam sobie w najlepszych snach. Stoję sam na sam z Liamem, jeszcze piękniejszym niż na zdjęciach.
Wtem winda stanęła.
- Błagam, niech on nie wysiada! – pomyślałam.
Liam jednak stał w bezruchu, podobnie jak ja. Wyglądało na to, że winda stanęła sama z siebie i nie zamierza się ruszać. Awaria!!!
Liam wyciągnął telefon i wykręcił numer alarmowy znajdujący się w windzie. Pomoc wezwana.
- Ktoś się tym zajmie, za 30 minut – rzucił do mnie zdenerwowany.
- Aha – tylko tyle potrafiłam z siebie wydobyć.
- Taka ładna, a taka nieśmiała. Znasz mnie? – zapytał.
- Ty jesteś…. Liam?! – wykrzyknęłam.
- Taaa, boisz się mnie? Spokojnie, nie gryzę.
- Nie-e boję, chciałam ci powiedzieć, że… że… - no powiedz mu to, pomyślałam.
Powiedz mu, że za nim szalejesz, że marzysz o nim każdej nocy.
Nie musiałam tego robić. Liam chwycił mnie za rękę i przycisnął do swojej klaty. Była taka rozgrzana, nie bardziej jednak niż ja. Byłam już cała mokra. Dosłownie, cała. Czułam mrowienie w okolicach brzucha.
- Chcesz się nudzić przez 30 minut czy lepiej wykorzystać ten czas? – zapytał zalotnie.
Wiedziałam, że to moja życiowa szansa. Nieśmiało dotknęłam jego krocza, to co poczułam przerosło moje oczekiwania. Jego penis stał sztywno i czekał na uwolnienie. Był ogromny i gruby, pragnęłam go zobaczyć.
Rozpięłam pasek u jego spodni i szybko zdarłam z niego jego rurki do kostek. Jego bokserki były naprężone do granic wytrzymałości. Zdjęłam je, a moim oczom ukazał się sztywny jak pal penis.
Jego główka była już nabrzmiała i czerwona. Był dokładnie wygolony, nie było na nim ani jednego małego włoska. Był wręcz idealny. Pragnęłam go ssać.
Wzięłam go do ust i masując go językiem włożyłam do końca ledwo się nie krztusząc. Ręką delikatnie masowałam jego jajeczka. Robiłam do coraz szybciej. Wreszcie Liam podniósł mnie, zdjął ze mnie koszulę i włożył rękę pod stanik. Zaczął pieścić moje piersi, drugą rękę włożyć pod majteczki. Jego ręka napotkała tam na rozpaloną i całą mokrą cipkę. Widziałam uśmiech na jego twarzy.
Wiedział, że jestem gotowa.
Zdjął ze mnie stanik, zaczął ssać moje piersi, druga ręką zdejmował ze mnie spodnie.
- Wypnij się – powiedział sapiąc.
Uczyniłam co rozkazał mój Liam. Oparłam się rękami o windę, a mój tyłek był wypięty wprost na jego sterczącego penisa.
Zsunął zwinnie moje majteczki, sięgnął do portfela.
- Zawsze mam przy sobie jedną – rzekł wyciągając z niego prezerwatywę.
Założył ją, poślinił palce i nawilżył prezerwatywę.
- Trzymaj się, mała.
To co przeżyłam w tej chwili jest nie do opisania. Moja wąska szparka została w całości wypełniona przez Liama. On był ze mną i był we mnie. Włożył go po same jajka a ja tylko zawyłam. Był to wyk radości i przyjemności. Zaczął mnie posuwać coraz szybciej i mocniej, ręką sięgnął do mojej łechtaczki i zaczął ją pieścić. Była to zwielokrotniona przyjemność.
Moje piersi falowały w rytm jego uderzeń w moje pośladki, które były już całe czerwone. Moja cipka była tak mokra, że bałam się, że utoniemy w tej windzie. Podniecenie było tak niesamowite, że krzyczałam:
- Bierz mnie, Liam, posuwaj mnie z całej siły!
Czułam, że orgazm nadchodzi. I dla mnie i dla Liama.
Moje sutki sterczały jak wieża Eiffla, jego penis jak kolumna Zygmunta. Wtem wybuchłam… Jak wulkan przyszedł nieoczekiwanie orgazm. Usłyszałam stęknięcie Liama, zdecydowanie sperma wyleciała z jego penisa i wylądowała w prezerwatywie.
Byliśmy cali mokrzy. Popatrzyliśmy sobie w oczy i pospiesznie ubraliśmy porozrzucane obrania.
W ciszy czekaliśmy na nadejście pomocy. A kiedy to się stało, oboje rozeszliśmy się w swoich kierunkach.
W mojej głowie pozostał tylko on i jego niewyobrażalnie wielki penis. Może jeszcze się spotkamy w zepsutej windzie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz