To był pierwszy dzień moich wakacji w USA.
Zatrzymaliśmy się z rodzicami w dobrym hotelu w centrum Nowego Jorku. Był
upalny lipcowy poranek, postanowiłam z samego rana udać się do pobliskiego
sklepu po wodę, żeby orzeźwić się i móc funkcjonować przez resztę dnia.
Wsiadłam do
windy. Znajdowałam się na 12 piętrze, więc przechadzka schodami wydawała mi się
być najgorszym pomysłem jaki mógłby mi przyjść do głowy. Wcisnęłam guzik –
parter. Winda ruszyła, ale długo nie ujechałam, oczywiście ktoś musiał mi
przerwać moją spokojną „podróż”.
Spode łba
popatrzyłam zdenerwowana na nowego towarzysza podróży.
Moje serce
w tym momencie zabiło z szybkością bolidu F1 i niemniej głośno. Do mojej windy
wszedł nikt inny jak Liam Payne!
Wykrztusiła
z siebie tylko:
-
Cccccześć, Liam.
- Hej, mała
– odparł szarmancko i popatrzył na mnie znad okularów.
Winda
ruszyła, a pode mną drżały nogi. Takiej sytuacji nie wyobrażałam sobie w
najlepszych snach. Stoję sam na sam z Liamem, jeszcze piękniejszym niż na
zdjęciach.
Wtem winda
stanęła.
- Błagam,
niech on nie wysiada! – pomyślałam.
Liam jednak
stał w bezruchu, podobnie jak ja. Wyglądało na to, że winda stanęła sama z
siebie i nie zamierza się ruszać. Awaria!!!
Liam
wyciągnął telefon i wykręcił numer alarmowy znajdujący się w windzie. Pomoc
wezwana.
- Ktoś się
tym zajmie, za 30 minut – rzucił do mnie zdenerwowany.
- Aha –
tylko tyle potrafiłam z siebie wydobyć.
- Taka
ładna, a taka nieśmiała. Znasz mnie? – zapytał.
- Ty
jesteś…. Liam?! – wykrzyknęłam.
- Taaa,
boisz się mnie? Spokojnie, nie gryzę.
- Nie-e
boję, chciałam ci powiedzieć, że… że… - no powiedz mu to, pomyślałam.
Powiedz mu,
że za nim szalejesz, że marzysz o nim każdej nocy.
Nie
musiałam tego robić. Liam chwycił mnie za rękę i przycisnął do swojej klaty.
Była taka rozgrzana, nie bardziej jednak niż ja. Byłam już cała mokra.
Dosłownie, cała. Czułam mrowienie w okolicach brzucha.
- Chcesz
się nudzić przez 30 minut czy lepiej wykorzystać ten czas? – zapytał zalotnie.
Wiedziałam,
że to moja życiowa szansa. Nieśmiało dotknęłam jego krocza, to co poczułam
przerosło moje oczekiwania. Jego penis stał sztywno i czekał na uwolnienie. Był
ogromny i gruby, pragnęłam go zobaczyć.
Rozpięłam
pasek u jego spodni i szybko zdarłam z niego jego rurki do kostek. Jego
bokserki były naprężone do granic wytrzymałości. Zdjęłam je, a moim oczom
ukazał się sztywny jak pal penis.
Jego główka
była już nabrzmiała i czerwona. Był dokładnie wygolony, nie było na nim ani
jednego małego włoska. Był wręcz idealny. Pragnęłam go ssać.
Wzięłam go
do ust i masując go językiem włożyłam do końca ledwo się nie krztusząc. Ręką
delikatnie masowałam jego jajeczka. Robiłam do coraz szybciej. Wreszcie Liam
podniósł mnie, zdjął ze mnie koszulę i włożył rękę pod stanik. Zaczął pieścić
moje piersi, drugą rękę włożyć pod majteczki. Jego ręka napotkała tam na
rozpaloną i całą mokrą cipkę. Widziałam uśmiech na jego twarzy.
Wiedział,
że jestem gotowa.
Zdjął ze
mnie stanik, zaczął ssać moje piersi, druga ręką zdejmował ze mnie spodnie.
- Wypnij
się – powiedział sapiąc.
Uczyniłam
co rozkazał mój Liam. Oparłam się rękami o windę, a mój tyłek był wypięty
wprost na jego sterczącego penisa.
Zsunął
zwinnie moje majteczki, sięgnął do portfela.
- Zawsze
mam przy sobie jedną – rzekł wyciągając z niego prezerwatywę.
Założył ją,
poślinił palce i nawilżył prezerwatywę.
- Trzymaj
się, mała.
To co
przeżyłam w tej chwili jest nie do opisania. Moja wąska szparka została w
całości wypełniona przez Liama. On był ze mną i był we mnie. Włożył go po same
jajka a ja tylko zawyłam. Był to wyk radości i przyjemności. Zaczął mnie
posuwać coraz szybciej i mocniej, ręką sięgnął do mojej łechtaczki i zaczął ją
pieścić. Była to zwielokrotniona przyjemność.
Moje piersi
falowały w rytm jego uderzeń w moje pośladki, które były już całe czerwone.
Moja cipka była tak mokra, że bałam się, że utoniemy w tej windzie. Podniecenie
było tak niesamowite, że krzyczałam:
- Bierz
mnie, Liam, posuwaj mnie z całej siły!
Czułam, że
orgazm nadchodzi. I dla mnie i dla Liama.
Moje sutki
sterczały jak wieża Eiffla, jego penis jak kolumna Zygmunta. Wtem wybuchłam…
Jak wulkan przyszedł nieoczekiwanie orgazm. Usłyszałam stęknięcie Liama,
zdecydowanie sperma wyleciała z jego penisa i wylądowała w prezerwatywie.
Byliśmy
cali mokrzy. Popatrzyliśmy sobie w oczy i pospiesznie ubraliśmy porozrzucane
obrania.
W ciszy
czekaliśmy na nadejście pomocy. A kiedy to się stało, oboje rozeszliśmy się w
swoich kierunkach.
W mojej
głowie pozostał tylko on i jego niewyobrażalnie wielki penis. Może jeszcze się
spotkamy w zepsutej windzie…

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz