- Długo jeszcze tak będziesz się nie
odzywać? - warknął Zayn opierając się o framugę drzwi. Zignorowałam to i
przewróciłam stronę gazety. W sumie mało mnie obchodziły tematy związane z
plotkami o celebrytach, ale musiałam się czymś zająć w czasie unikania go. - No
przecież przeprosiłem, tak? O co Ci jeszcze chodzi? - poczułam jak siada obok
mnie, ale nie dotykał mnie. I ma szczęście. To nie tak, że zasugerował, że
jestem gruba czy coś. Nie, powodem nie była jedna z tych błahostek o które
wkurzają się dziewczyny. A może i tak? Tak czy inaczej, kiedy stwierdził, że
mój głos jest irytujący i chciałby, żebym czasem zamilkła, postanowiłam się
zastosować i nie odzywać. Nie będę go jednak ignorować wieki. Po prostu nie
będę się odzywać. Nie muszę udawać, że go tu nie ma czy coś. Tak więc
podniosłam się z kanapy i wyciągnęłam z komody kartkę i długopis. Ciągle czułam
na sobie jego ciekawskie spojrzenie. Napisałam na karteczce 'Głodny?' i
położyłam mu na kolanach. Zerknął na papierek i znów na mnie.
- Nie możesz po prostu zapytać?
Przewróciłam oczami i nabazgrałam na
drugiej strony kolejne słowa.
- 'Tak czy nie?' Żartujesz, tak? -
wzruszyłam ramionami i ruszyłam do kuchni, ale słyszałam, że idzie za mną. -
Przestań do cholery traktować mnie jak dziecko, któremu rodzic dał karę. To
irytujące. Jestem od Ciebie starszy.
Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej
mrożoną pizzę. Jakoś nie miałam nastroju cokolwiek samej przygotowywać.
- Słyszysz? To już nie jest śmieszne. -
miałam cholerną ochotę się roześmiać, słysząc jak desperacko próbuje uzyskać
jakąkolwiek odpowiedź. Faktycznie wyglądaliśmy trochę jak matka karząca
niegrzeczne dziecko, a nie jak narzeczeni. Mylisz się, Zayn. To jest śmieszne.
- Nie będziesz przecież nie odzywać się
całą wieczność - zagrodził mi drogę do piekarnika przysuwając twarz tak blisko
mojej jak tylko się dało. - Prawda?
Nachylił się, żeby mnie pocałować, ale
odchyliłam głowę do tyłu i wyminęłam go. Włączyłam piekarnik i wyjęłam pizzę z
pudełka.
- Odezwij się do cholery jasnej!
Dalej robiłam swoje nie przejmując się
jego obecnością.
- Myślisz, że ja tak nie umiem? Proszę
bardzo. Chcesz ciszy to będziesz ją miała. Od tego momentu nawet się nie
odezwę. Ani słowem. - westchnęłam i aż się lekko uśmiechnęłam na to, że sobie
odpuścił. - Będziesz mnie błagać, żebym coś powiedział, ale ja będę cicho. Nic
nie będę mówił. I wytrzymam dłużej niż Ty.
Taaaak, Malik i nieodzywanie się to
jednak zbyt piękna wizja. Wstawiłam pizzę do nagrzanego piekarnika i wyszłam z
kuchni, podczas gdy Zayn idąc za mną ciągle wygłaszał swój monolog. Przechodząc
przez salon zgarnęłam ze stolika notes i długopis. Wyrwałam jedną kartkę i
podałam mu.
- Zamknij się wreszcie. - odczytał głośno
i zamilkł. Posłałam mu wdzięczne spojrzenie i poszłam na górę. Jeśli mam się
nie odzywać, to równie dobrze mogę zasnąć.
***
Obudziły mnie huk i wiązanka przekleństw
dochodząca z dołu. No ciekawe co on znowu wymyślił. Westchnęłam ciężko i
zeszłam po schodach, kierując się w stronę hałasu, który jak się okazało -
dochodził z kuchni. Zayn kurczowo ściskał swoją dłoń, a na podłodze leżała
pół-spalona pizza.
- Jezu Chryste. - podbiegłam do niego i
pociągnęłam go w stronę kranu. Zaklął kiedy odwijałam jego czerwoną dłoń z
koszulki i podstawiłam pod zimną wodę. - Czy mam Cię instruować jak dziecko, że
piekarnik jest kurwa gorący?
- Wiedziałem, że jest gorący, ale nie
myślałem, że tak bardzo. - syknął.
- Jestem od Ciebie starszy. -
przedrzeźniałam go piskliwym głosem.
- Ja tak nie mówię. - warknął w obronie.
- Zamknij się i trzymaj rękę pod wodą.
Wyciągnęłam z apteczki bandaż i podeszłam
do niego. Zakręciłam wodę i chwyciłam jego dłoń by owinąć ją bandażem.
- Przestań się na mnie gapić, to
irytujące. - mruknęłam nie odrywając wzroku od jego dłoni.
- Odezwałaś się.
- Oh, przepraszam, więcej już nie będę. -
zrobiłam małą kokardkę na końcówce i odsunęłam się od niego.
- Nie o to mi chodziło. Przepraszam,
okej? Ta cisza po prostu mnie dobija. - westchnął i delikatnie położył dłonie
na mojej talii.
- Powinna. Skoro mój głos jest taki
wkurwiający, to po co mam się odzywać? - żachnęłam się.
- Przepraszam, powinienem był pomyśleć,
zanim to powiedziałem.
- I?
- Już przeprosiłem.
- Spaliłeś mi pizzę, skurwysynie. Za to
oczekuję więcej niż przepraszam. - w odpowiedzi usłyszałam jego dźwięczny śmiech,
a potem poczułam jego delikatne wargi na swoim czole.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz