sobota, 7 lipca 2018

#43 Zayn +18



- Długo jeszcze tak będziesz się nie odzywać? - warknął Zayn opierając się o framugę drzwi. Zignorowałam to i przewróciłam stronę gazety. W sumie mało mnie obchodziły tematy związane z plotkami o celebrytach, ale musiałam się czymś zająć w czasie unikania go. - No przecież przeprosiłem, tak? O co Ci jeszcze chodzi? - poczułam jak siada obok mnie, ale nie dotykał mnie. I ma szczęście. To nie tak, że zasugerował, że jestem gruba czy coś. Nie, powodem nie była jedna z tych błahostek o które wkurzają się dziewczyny. A może i tak? Tak czy inaczej, kiedy stwierdził, że mój głos jest irytujący i chciałby, żebym czasem zamilkła, postanowiłam się zastosować i nie odzywać. Nie będę go jednak ignorować wieki. Po prostu nie będę się odzywać. Nie muszę udawać, że go tu nie ma czy coś. Tak więc podniosłam się z kanapy i wyciągnęłam z komody kartkę i długopis. Ciągle czułam na sobie jego ciekawskie spojrzenie. Napisałam na karteczce 'Głodny?' i położyłam mu na kolanach. Zerknął na papierek i znów na mnie.
- Nie możesz po prostu zapytać?
Przewróciłam oczami i nabazgrałam na drugiej strony kolejne słowa.
- 'Tak czy nie?' Żartujesz, tak? - wzruszyłam ramionami i ruszyłam do kuchni, ale słyszałam, że idzie za mną. - Przestań do cholery traktować mnie jak dziecko, któremu rodzic dał karę. To irytujące. Jestem od Ciebie starszy.
Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej mrożoną pizzę. Jakoś nie miałam nastroju cokolwiek samej przygotowywać.
- Słyszysz? To już nie jest śmieszne. - miałam cholerną ochotę się roześmiać, słysząc jak desperacko próbuje uzyskać jakąkolwiek odpowiedź. Faktycznie wyglądaliśmy trochę jak matka karząca niegrzeczne dziecko, a nie jak narzeczeni. Mylisz się, Zayn. To jest śmieszne.
- Nie będziesz przecież nie odzywać się całą wieczność - zagrodził mi drogę do piekarnika przysuwając twarz tak blisko mojej jak tylko się dało. - Prawda?
Nachylił się, żeby mnie pocałować, ale odchyliłam głowę do tyłu i wyminęłam go. Włączyłam piekarnik i wyjęłam pizzę z pudełka.
- Odezwij się do cholery jasnej!
Dalej robiłam swoje nie przejmując się jego obecnością.
- Myślisz, że ja tak nie umiem? Proszę bardzo. Chcesz ciszy to będziesz ją miała. Od tego momentu nawet się nie odezwę. Ani słowem. - westchnęłam i aż się lekko uśmiechnęłam na to, że sobie odpuścił. - Będziesz mnie błagać, żebym coś powiedział, ale ja będę cicho. Nic nie będę mówił. I wytrzymam dłużej niż Ty.
Taaaak, Malik i nieodzywanie się to jednak zbyt piękna wizja. Wstawiłam pizzę do nagrzanego piekarnika i wyszłam z kuchni, podczas gdy Zayn idąc za mną ciągle wygłaszał swój monolog. Przechodząc przez salon zgarnęłam ze stolika notes i długopis. Wyrwałam jedną kartkę i podałam mu.
- Zamknij się wreszcie. - odczytał głośno i zamilkł. Posłałam mu wdzięczne spojrzenie i poszłam na górę. Jeśli mam się nie odzywać, to równie dobrze mogę zasnąć.



***

Obudziły mnie huk i wiązanka przekleństw dochodząca z dołu. No ciekawe co on znowu wymyślił. Westchnęłam ciężko i zeszłam po schodach, kierując się w stronę hałasu, który jak się okazało - dochodził z kuchni. Zayn kurczowo ściskał swoją dłoń, a na podłodze leżała pół-spalona pizza.
- Jezu Chryste. - podbiegłam do niego i pociągnęłam go w stronę kranu. Zaklął kiedy odwijałam jego czerwoną dłoń z koszulki i podstawiłam pod zimną wodę. - Czy mam Cię instruować jak dziecko, że piekarnik jest kurwa gorący?
- Wiedziałem, że jest gorący, ale nie myślałem, że tak bardzo. - syknął.
- Jestem od Ciebie starszy. - przedrzeźniałam go piskliwym głosem.
- Ja tak nie mówię. - warknął w obronie.
- Zamknij się i trzymaj rękę pod wodą.
Wyciągnęłam z apteczki bandaż i podeszłam do niego. Zakręciłam wodę i chwyciłam jego dłoń by owinąć ją bandażem.
- Przestań się na mnie gapić, to irytujące. - mruknęłam nie odrywając wzroku od jego dłoni.
- Odezwałaś się.
- Oh, przepraszam, więcej już nie będę. - zrobiłam małą kokardkę na końcówce i odsunęłam się od niego.
- Nie o to mi chodziło. Przepraszam, okej? Ta cisza po prostu mnie dobija. - westchnął i delikatnie położył dłonie na mojej talii.
- Powinna. Skoro mój głos jest taki wkurwiający, to po co mam się odzywać? - żachnęłam się.
- Przepraszam, powinienem był pomyśleć, zanim to powiedziałem.
- I?
- Już przeprosiłem.
- Spaliłeś mi pizzę, skurwysynie. Za to oczekuję więcej niż przepraszam. - w odpowiedzi usłyszałam jego dźwięczny śmiech, a potem poczułam jego delikatne wargi na swoim czole.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz