piątek, 31 sierpnia 2018

#42 Louis cz.2 +18



Szybko pozbyliście się płaszczy i butów. Chłopak natychmiast, bez zapalania żadnego światła podniósł cię na szafkę kuchenną. Migiem zerwał z was wszystkie ubrania, pozostawił ci jedynie dolną bieliznę, co by się z tobą drażnić. Poczułaś jego palce, majstrujące powoli przy twojej przyjaciółce.
-Louiss... - jęknęłaś mu do ucha, błądząc dłońmi po jego plecach. Oblizywał usta i się uśmiechał. W końcu zerwał z ciebie resztę i przysunął się do ciebie, rozchyliłaś nogi, by był bliżej ciebie. Czułaś jak się o ciebie delikatnie ociera, narastało w was podniecenie. Oplotłaś nogi wokół  pasa Louis'a, przysunął cię do jego rozgrzanego ciała. Odgarnął twoje włosy opadające na ramiona, złapał cię w talii i zaczął całować namiętnie twoją szyję. Odsunął się od Ciebie, by móc się w tobie zatopić, kiedy zaczął powoli w ciebie wchodzić, wydawałaś ciche jęki. Włożył ci palec do ust, byś była ciszej, Perrie mieszkająca obok mogła wszystko usłyszeć. Czułaś przyjemny ból, cały czas zastanawiałaś się czy aby na pewno to dobra decyzja, przecież on cię zranił. DOBRA. Nie masz czasu na takie myślenie, spieszyłaś się, by tylko dojść do kościoła po babcię. Przysunęłaś się do niego, by zakończyć wszystko jak najszybciej. Zeskoczyłaś z blatu i zajęłaś się jego napiętym przyjacielem, najpierw delikatnie ruszałaś nim w górę i w dół i wzięłaś go do ust. 'Co ja robię...' pomyślałaś po raz kolejny. Zrobiłaś wszystko jak najszybciej, wszystkie płyny Louisa wylądowały na twoich piersiach.
-Dziękuję. - wyszeptał ci do ucha. Wskoczył szybko w ubrania i rzucił kluczami o podłogę. Ignorując cię, całkiem nagą wyszedł gdzieś... Zniknął... Nie wiadomo gdzie. Ubrałaś się migiem i zamknęłaś drzwi, klucze podrzuciłaś Perrie.
-LOUIS! LOUIS! - krzyczałaś. Usłyszałaś jakiś głośny pisk opon przed sobą, modliłaś się tylko, żeby to nie był Louis. Podbiegłaś na miejsce zdarzenia, obok jakiegoś człowieka klęczał facet, wzywający przez telefon pogotowie. Krzyczał jedynie głośne 'POMOCY'. Przykucnęłaś zdyszana obok poszkodowanego, zdjęłaś szalik z jego twarzy. Zastygłaś w bezruchu. Twój brat. Miał twarz całą w krwi, lecz nie była jakoś strasznie pocięta. Przyjechała karetka w środku czułaś jedno wielkie HAGHJGHJGHAHAHDGJHCB, właściwie nie miałaś pojęcia jakie to uczucie, przecież zostawił cię, zaraz po tym jak 'zrobiłaś mu dobrze'... Nie ulałaś najmniejszej łzy, lecz w środku czułaś smutek i żal. Przyjechała karetka, natychmiast zabrali chłopaka do szpitala. Na twojej twarzy odbijały się światła ambulansu. Stałaś na środku ulicy, patrząc jak odjeżdża karetka i sprawca wypadku. Włożyłaś ręce do kieszeni płaszczu i owinęłaś zakrwawiony szalik wokół szyi. Po chwili popatrzyłaś na swoje ręce, które cię cholernie piekły. Były całe poprzecinane, lecz nie lało się zbyt dużo krwi. Dalej stałaś wpatrzona w drogę. Zaczął prószyć śnieg.
-Co ja kurwa robię... - powiedziałaś cicho. Twierdziłaś, że twoje życie nie ma już totalnie sensu. Biegłaś przez środek drogi w stronę szpitala, który był 2km dalej.
-[T.I.]! Czekaj! - usłyszałaś głos z samochodu jadącego za tobą.
-Liam? - zdziwiłaś się.
-Wsiadaj! - krzyknął. Zrobiłaś jak ci kazał. Pojechaliście do Louis'a. Z zakrwawionym płaszczem i policzkiem wbiegłaś do sali z Louisem.
-Nic mu nie jest?! Na pewno żyje?! Proszę powiedz mi! - krzyczałaś. Harry, który stał obok złapał cię za nadgarstki i uspokajał.
-Nic mu nie jest, całe szczęście przerysował sobie tylko brzuch, zaraz się obudzi. - powiedział całując cię w czoło.
-[T.I.]... - wydusił zachrypnięty głos.
-Louis? - spytałaś kierując się wzrokiem na Tomlinsona.
-Harry, Liam, możecie wyjść? - spytał Tommo.
-Tak, chodź stary. - powiedział Liam. Wyszli.
-[T.I.]... Ja... Bo ja... Ja...
-No proszę, mów. Tłumacz się.
-Ja cię przepraszam.
-Za co? Za to, że mnie wykorzystałeś i wybiegłeś na ulicę bez 'Do widzenia'? Jesteś totalnym chamem i kretynem, Louis.
-Proszę cię, zrozum mnie ja chciałem tylko... - zatrzymał cię.
-Dobry wieczór panie Tomlinson. Może pan już wyjść, nic panu nie jest - powiedziała pielęgniarka. Louis zebrał ubrania i wyszliście, pojechaliście wszyscy autem Liama. Chłopak wysadził was przed domem. Pożegnaliście się.
-Rodzice coś wiedzą? Dzwoniłaś?
-Nie, nic nie wiedzą.
-Nienawidzisz mnie?
-Brawo.
-Za co?
-Za to, że jesteś chamem i idiotą bez serca.
-Ohoho, a kto się tak spieszył i naplotkował o mnie najgorsze rzeczy? - powiedział wypuszczając parę z ust.
-Ja. - powiedziałaś bezuczuciowo.
-I ja mam ciebie przepraszać?
-Nie to nie. Dzięki za najgorszą wigilię od 19-stu lat. Idę do domu, zmarzłam już.
-Masz mnóstwo krwi na policzku.
-To nic. Przez twój szalik debilu.
-Będziesz mnie tak wyzywać bez końca?
-Będę. - wystawiłaś mu język. Skorzystał z okazji. Połączył wasze usta.
-Louis! Jak rodzice zobaczą? Już starczy, że myśleli, że jestem w ciąży!
-Haha! Ty w ciąży ciekawe z k... Ouch.
-No właśnie.
-Ale nie jesteś?
-Nie. Na szczęście. Bo jakiś skończony idiota nie daje mi po nocach spać, napije się i wlecze się zamiast do swojego to do mojego łóżka.
-Przepraszam.
-Och. Wigilia, bydle ludzkim głosem przemówiło?
-Musisz być taka ostra?!
-Tak, wybacz, taka moja natura.
-Wybaczysz łajzo?
-Wybaczysz, wybaczysz.
-Dziękuję. - powiedział i otworzył ci drzwi do podwórka.
-Rodzice o niczym nie wiedzą, żadnego wypadku, nic.
-Dobrze, oczywiście. - oznajmił i weszliście do domu, krew starłaś śniegiem, także bez problemu. Wszyscy już spali, wzięłaś szybki prysznic i poszłaś spać, Louis poszedł zaraz po Tobie. Obydwoje zasnęliście w osobnych łóżkach. Rankiem wszystko się wydało. Sąsiadka widziała cały wypadek i ciebie, oczywiście pierwsze co trzeba biec do twojej mamy z ploteczkami. Dostaliście lekki opieprz, ale nie było tak źle.
Jest 4 maja, dowiadujesz się, że jesteś w ciąży. Jednym słowem: przejebane. Nie masz pojęcia jak zareagują na to rodzice, nie myślałaś o niczym innym. Nie sądziłaś, że ten ostatni raz przyniesie wam takiego pecha... KONIEC.

#82 Liam cz.1 +18



Mieszkasz w Londynie razem ze swoimi rodzicami. Dziś są twoje urodziny. A dokładniej 18- nastka. Wybierasz się z przyjaciółmi do pobliskiego klubu.
Rano wstałaś dość późno jak na ciebie, bo o 10. Ubrałaś za duży podkoszulek, luźne dresy, a włosy związałaś w niesfornego koczka. Zeszłaś do kuchni na śniadanie. Przygotowałaś sobie płatki z mlekiem. Twoi rodzice byli już w pracy, więc miałaś trochę czasu dla siebie. Po skończonym posiłku rozsiadłaś się w wygodnej, miękkiej kanapie i włączyłaś telewizor. Akurat leciały wiadomości.
Reporter: Dziś w Londynie gości One Direction. Właśnie wrócili z podróży do Ghany. Dzisiejszego popołudnia odbędzie się wywiad z członkami brytyjsko - irlandzkiego zespołu. O godzinie 15 zostanie wyemitowany na naszej antenie. Zaprezentują nam także swój nowy singiel (cover) One Way Or Another. Serdecznie zapraszamy. - ucieszyłaś się z tej wiadomości. 1D to twój ulubiony zespół. I mimo, że od długiego czasu  zamieszkujesz Londyn, to nie miałaś okazji spotkać ich osobiście. W sumie to nie cała prawda. Jak byłaś mała mieszkałaś w Wolverhampton. Twoim przyjacielem z piaskownicy był Liam. Byliście nimi dopóki Liam nie wystartował w X - Factor'rze Eh. Tak właśnie wpływa sława na długoletnią przyjaźń. Wszystko jest super do czasu wstąpienia w świat sławy. Oczywiście nie obyło się bez płaczu, smutku itp. Ale wybrnęłaś z tego.
Odruchowo przeniosłaś wzrok na zegarek. Wskazywał on 15:30. Matko jak ten czas szybko leci - przeszło ci przez myśl. Udałaś się do kuchni i przygotowałaś obiad. Minęło pół godziny i wrócili rodzice. Mama odetchnęła z ulgą, gdy zdała sobie sprawę, ze jest zwolniona w przygotowywaniu obiadu. Usiedliście razem przy stole i zjedliście posiłek.Było już późno, więc musiałaś zacząć przygotowywania do imprezy. Wzięłaś odprężającą kąpiel i poszłaś ubrałaś wcześniej przygotowane ubranie . Włosy delikatnie pokręciłaś lokówką i pozwoliłaś opaść im na ramiona. Jeszcze raz przejrzałaś się w wielkim lustrze i gotowa zeszłaś na dół. Do klubo daleko nie miałaś więc wybrałaś spacer.
Tata: Na pewno pójdziesz sama ? Wolałbym odwieźć cię pod ten klub.
T: Taaato.. - spojrzałaś zirytowana na swojego ojca.
Tata: no dobrze.
M: baw się dobrze kochanie- uściskałaś rodzicielkę i wyszłaś. Po 10 minutowym spacerku dotarłaś do klubu. Przed wejściem czekali na ciebie przyjaciele. Przywitałaś się i razem wkroczyliście do środka. Było strasznie tłoczno. W końcu to najlepszy klub w całym Londynie. Nie ma się co dziwić. Ty poszłaś zamówić drinki, a reszta poszła zająć stolik. Nagle w klubie zapadła cisza, zgasło światło, które po krótkiej chwili zostało ponownie uruchomione. Przeniosłaś wzrok na niewielki podest. Widok, który ukazał się twoim oczom, zapierał dech w piersiach. Stało tam całe One Direction. Zasłoniłaś twarz rękoma i popłakałaś się ze szczęścia. Marzyłaś o tym. Wiedziałaś, że to sprawka rodziców, bo tylko oni o tym wiedzieli. Wiedzieli także jak bardzo zranił cię Liam. Tłum ludzi zrobił przed tobą "korytarz", który kończył się przy podeście. Na jego środek wyszedł Liam. Nie chciałaś go widzieć. Nie wybaczyłaś i nie wybaczysz. I to właśnie niestety on zmierzał w twoim kierunku. Serce przyspieszyło swoją pracę i po chwili swobodnie opadłaś na ziemię. Zemdlałaś. Liam podbiegł natychmiast i zdążył cię złapać. Wziął twoje bezwładne ciało i wyniósł na zewnątrz. Po dostarczeniu do twoich płuc świeżego powietrza wróciłaś do żywych. Powoli uchyliłaś powieki, zobaczyłaś Liam'a i od razu je zamknęłaś.
L: ej [t.i] nie. Nie zamykaj oczu. Proszę. Słyszysz mnie ?
T: Liam ?
L: tak..
T: odejdź stąd. - powoli wstałaś
L: nie. Dziś są twoje 18-ste urodziny. Obiecałem, że spędzimy je razem to spędzimy..
T: tak nagle sobie o mnie przypomniałeś. - w twoich oczach już gościły łzy
L: jesteśmy przyjaciółmi.
T: Nie Liam. Byliśmy przyjaciółmi. - otrzepałaś tył sukienki i wróciłaś do klubu. Liam wołał się..Olałaś go. Tak jak on ciebie kiedyś. Weszłaś do pomieszczenia, ale twoja wizyta nie trwała długo.Przy wejściu czekali na was znajomi wraz z resztą zespołu. Wyminęłaś ich, podeszłaś do baru, wzięłaś swoją torebkę i szybkim krokiem wyszłaś z klubu. Przed budynkiem czekał Liam.
L: [t.i] porozmawiajmy. Przepraszam !
T: daj mi spokój ! - nerwy ci puściły. A wraz z nimi łzy. Toczyły strużki na twoich policzkach. Zdjęłaś buty i pobiegłaś do domu. Nie tłumacząc rodzicom twojego zachowania wbiegłaś do swojego pokoju. Buty rzuciłaś w kąt, a sama padłaś na łóżko. To były zdecydowanie najgorsze twoje urodziny. Jedyne co pozostało wtedy, to leżeć i płakać w poduszkę. I tak było. W końcu zasnęłaś.
Rano obudziłaś się z bólem głowy i podpuchniętymi oczami. Zeszłaś na dół do kuchni. Zjadłaś śniadanie. W szufladzie wygrzebałaś tabletki przeciwbólowe. Popiłaś jedną zimną wodą. Ubrałaś się i poszłaś
odebrać dowód osobisty. Trochę czasu to ci to zajęło. Wróciłaś wyczerpana do domu i usadowiłaś się na kanapie. Leciał jakiś w miarę ciekawy film więc go obejrzałaś. W przerwie na reklamy twoją uwagę przykuł album ze zdjęciami. Wzięłaś go. Były tam same zdjęcia z twojego dzieciństwa.Na prawie każdej był Liam z tobą. Łzy co jakiś czas kapały na folię ochraniająca fotografię. Odłożyłaś album i udałaś się do drzwi, z racji, iż ktoś zakłócił twoją chwilę słabości. Otarłaś policzki i uchyliłaś mahoniowy prostokąt. I znowu on - pomyślałaś, gdy ujrzałaś bruneta.
T: co chcesz. -powiedziałaś pod nosem
L: porozmawiajmy..
T: o czym.. O tym, że wyjechałeś bez słowa, wróciłeś po 2 latach łaskawie na moje urodziny, bo rodzice cię o to prosili.. I sądzisz, że wszystko będzie jak dawniej ? Odpowiem ci. Jesteś w cholernie wielkim błędzie Liam..- ponownie twoje oczy napełniły się słonym płynem.
L:  wiem i żałuję. Zachowałem się jak totalny idiota. Ale tęskniłem. bardzo..
T: Ja też tęskniłam. Wiesz jak ja się wtedy czułam ? Jak skończona, nic nie warta szmata. Z dnia na dzień zapomniałeś o moim istnieniu. Zawiodłam się na tobie.. A ja głupia miałam nadzieję na coś więcej..- ostatnie zdanie powiedziałaś praktycznie niesłyszalnie.
L: chce to naprawić. Mogę wejść ?- ustąpiłaś chłopakowi miejsca, by mógł zaraz wejść do twojego mieszkania. Usiadł na kanapie, a ty w fotelu.
L: daj mi to wytłumaczyć..

#6 Harry cz.4 +18



Czekałem cierpliwie, ale dłużej już nie mogę! Nie mogę tak bezczynnie leżeć i czekać! Postanowiłem, biorę sprawę we własne ręce. Jadę do niej! Tak jak pomyślałem tak też zrobiłem. Nie zwlekając ani chwili dłużej zerwałem się z łóżka na równe nogi, złapałem klucze do samochodu i najszybciej jak i najciszej skierowałem się na dół w stronę drzwi wyjściowych. Cieszyłem się, że nikogo nie pobudziłem bo nie miałem ochoty tłumaczyć się. Odpaliłem samochód i ruszyłem w ustalonym kierunku. Droga zleciała mi bardzo szybko, nawet się dobrze nie zorientowałem, a już byłem na miejscu.  Wysiadłem jak poparzony z auta i ruszyłem w kierunku mieszkania dziewczyny. Kiedy byłem już pod drzwiami bez wahania w nie zapukałem. Niestety nikt się w nich nie pojawił, więc postanowiłem powtórzyć czynność. Niestety tym razem rezultat był ten sam.
-No co jest czemu nikt nie otwiera?- powiedziałem sam do siebie. Znów zapukałem w drzwi lecz znów na marne. Wyjąłem więc telefon i wybrałem jej numer.  Niestety tak jak poprzednim razem, nie odebrała. Zacząłem się martwić. Nie wiedziałem co zrobić. W tej chwili czułem się bezsilny. I ta świadomość, że jestem bezużyteczny dobijała mnie jeszcze bardziej. Nagle usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Już miałem nadzieję, że to ona. Jednak moje podekscytowanie znikło równie szybko jak się pojawiło. Na dodatek to nie były drzwi od jej domu. Odwróciłem się i zobaczyłem wysokiego szatyna, który wyglądał na bardzo zaspanego. Trochę głupio mi się zrobiło, że go obudziłem.
-O kurde bardzo przepraszam, że cie obudziłem- powiedziałem na wstępie.
-Nic nie szkodzi-odpowiedział z uśmiechem, na co ja odwzajemniłem gest- Jeżeli szukasz [t.i] to raczej jej dziś nie spotkasz. Odkąd wyszła z rana przez cały dzień jej nie widziałem. Nie masz co tu stać tylko czas zmarnujesz.
-Dzięki za informację. Jestem Harry.
-A ja Michał, miło mi.  Nie to, że jestem wścibski, ale czemu akurat dobijasz się o tej godzinie.
-Ymmm….. Powiedzmy, że muszę z nią obgadać bardzo ważna sprawę- skończyłem i spuściłem wzrok na podłogę przygryzając wargę.
-Wchodź, co będziesz czekał na nią pod drzwiami. Jak przyjdzie będziesz mógł usłyszeć i od razu z nią pogadać skoro to takie ważne- powiedział otwierając szerzej drzwi robiąc mi tym samym miejsce. Z początku trochę się opierałem, ale po namowach Michała przystałem na jego propozycje.
-A w ogóle to skąd znasz [t.i]?-zapytałem kiedy siedzieliśmy na kanapie.
-Znaliśmy się jeszcze zanim wyjechała do Londynu. Byliśmy dobrymi znajomymi w Polsce-mówiąc to zrzedła mu mina.
-Tylko dobrymi znajomymi czy jednak może kimś więcej?
-No dobra byliśmy razem ale niestety stało się coś czego bardzo żałuję do dziś.
-Co takiego?
-Wiesz to trochę drażliwy temat.  A ty kim jesteś? Bo raczej nie jej chłopakiem.
Ałć to trochę zabolało, ale miał rację. W sumie to nie wiem czy jesteśmy razem czy nie. I znów powróciło to przygnębienie.
-Sory stary jeżeli powiedziałem coś nie tak.
-Nie no spoko ale w sumie to sam nie wiem kim dla siebie jesteśmy.
Rozmawialiśmy tak, aż do rana. Musze powiedzieć, że strasznie go polubiłem. Nawet nie zorientowałem się, że dochodzi 7:30.
-Dzięki stary za rozmowę. Ale muszę już lecieć- podziękowałem i wyszedłem. Kiedy stałem już za drzwiami zobaczyłem jak [t.i] wychodzi z windy z Jackobem. W sumie to mogłem przewidzieć to, że pójdzie do niego. Zawsze z nim rozmawia kiedy ma jakiś problem. Nagle zobaczyłem jak nasz wzrok spotyka się i poczułem jakby świat stanął w miejscu. Nic nie było ważniejsze niż ona.


Your’s pov


Kiedy wyszłam z windy zobaczyłam jego. Nasze spojrzenia się spotkały się, a ja utonęłam w jego pięknych hipnotyzujących oczach. Mój nastrój momentalnie stał się ponury, gdy przypomniałam sobie, że jeszcze z nim nie rozmawiałam. Ale to jest ten właściwy czas. Może nie wiem którego jeszcze wybrać, ale wiem, że nie mogę unikać ich do tego czasu. Wolnym krokiem podeszłam do Harrego nie spuszczając z niego oczu. Kiedy już stałam przed nim, odezwałam się jako pierwsza:
-Wiem po co tu jesteś, choć wejdziemy do środka i tam porozmawiamy- powiedziałam i otworzyłam drzwi. Gdy wszyscy byliśmy już w mieszkaniu powiedziałam:
-Jackob poczekasz w salonie? Ja pójdę z Harrym pogadać do mojego pokoju. Rób co chcesz- mówiąc to złapałam zielonookiego za rękę i zaprowadziłam do mojej sypialni. Pamiętam jak był tu po raz pierwszy. To była niezapomniana noc. Stój [t.i] pamiętaj co chcesz mu powiedzieć- skarciłam się w myślach.
-Od kiedy czekasz na mnie tutaj?
-Już od dobrych paru godzin-powiedział znów patrząc w me oczy. Przez co zaczęłam jeszcze bardziej się denerwować i nie mogłam sklecić normalnego zdania w mojej głowie.
-J-jak to? To gdzie byłeś przez ten czas? Tylko nie mów, że czekałeś pod drzwiami?- zająkałam się.   
-Nie, choć miałem taki zamiar. Spędziłem ta noc u twojego sąsiada, Michała.
Co? U Michała? Czemu? Jak? Tylko nie u niego. Jeszcze jego tu brakowało.
-Dobrze wróćmy do tematu. Przepraszam, że nie dawałam znaku życia ale musiałam sobie wszystko przemyśleć. A nie miałam zamiaru popełniać kolejnego błędu. Tak więc nie chcąc trzymać cię dłużej w niepewności, podjęłam decyzję- zacięłam się na moment, a mój wzrok spoczął na czubkach moich butów - że nie będę z tobą- to ostatnie zdanie przyszło mi wypowiedzieć z wielka trudnością. Nie sądziłam, że będę w stanie to zrobić, ale nie mogłam postąpić w inny sposób. Nie mam zamiaru już nikogo więcej ranić. Kiedy spojrzałam w oczy Harrego, dostrzegłam w nich ból i rozpacz- Harry ja….- zaczęłam, choć tak na prawdę nie wiedziałam co powiedzieć- ja bardzo przepraszam, że przez mnie cierpisz, ale mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz to wszystko.
-Nie rozumiem, czemu nie chcesz być ze mną?- powiedział i spojrzał na mnie tak jak jeszcze nigdy w życiu na mnie nie patrzył.
-Wiem, że gdybym była z tobą to zraniłabym w ten sposób Nialla. A wiedz, że ja nadal chyba coś do niego czuję, tak samo jak do ciebie, a przecież to absurd. Harry wiem, że nie mogę być z żadnym z was i uwierz to nie była najłatwiejsza decyzja, w ręcz przeciwnie. Pamiętaj, że nadal cie kocham, ale nasz związek nie może dalej istnieć. Mam nadzieję, że to rozumiesz.
-Tak rozumiem.  Mam nadzieję, że kiedyś będziemy mogli spróbować od nowa. Wiedz, że też cię nadal kocham i nie gniewam się na ciebie. A teraz wybacz, ale lepiej będzie jak już pójdę- powiedział podchodząc do mnie powoli, a potem złożył na moim czole pocałunek, po którym odwrócił się i zniknął z mojego pola widzenie, jak i z życia. Jeszcze tylko muszę się spotkać z Niallem i jemu tez wszystko wyjaśnić.  Po tym jak Harry opuścił moje mieszkanie zaczęłam szykować się do szkoły, a następnie po skończonych czynnościach razem z Jackobem ruszyłam w jej kierunku. Kiedy byłam już na miejscu od razu pomaszerowałam w stronę Sali teatralnej, gdzie miały odbyć się moje zajęcia. Na szczęście pan Roger był już w Sali i mogłam porozmawiać z nim o moim castingu.
-Dzień dobry- powiedziałam.
-Dzień dobry- widzę, że masz się dużo lepiej. Te parę dni wolnego od szkoły jednak ci przysłużyło.
-Oj tak- odpowiedziałam z uśmiechem- Mam do pana małą prośbę.
-Zamieniam się w słuch.
-Chodzi o moje przesłuchanie. Pomimo, że przygotowywałam się do niego chciałam zapytać, czy ocenił by pan moją pracę.
-Oczywiście, nie ma problemu. Wskakuj na scenę i do roboty.
Nie zwlekając ani chwili dłużej odstawiłam torbę na podłogę, dałam skrypt nauczycielowi, weszłam na scenę i odegrałam role jak najlepiej potrafię. Po skończonej czynności nastała głucha cisza. Obawiałam się najgorszego lecz po chwili stania i oczekiwania na reakcję pana Rogera, doczekałam się owacji na stojąco. Szczerze mówiąc to nie spodziewałam się czegoś takiego.
-Czyli mam rozumieć, że podobało się panu- zapytałam z bananem na twarzy.
-No pewnie. Kurcze wiedziałem, że jesteś dobrą aktorką ale nie sądziłem, że masz taki talent.
-Dziękuję. Mógłby pan przypomnieć mi na którą jest to przesłuchanie dziś?
-Na 16. Idziesz z kimś czy wolisz sama?
-Jeszcze nie wiem.
-Dobrze tylko daj mi znać jak ci poszło.
-Nie ma sprawy, dziękuję za pomoc- powiedziałam i w tym momencie zabrzmiał dzwonek. Połowy klasy nie było gdyż dziś jest “Masz Talent” i każdy ćwiczy swoje numery aby zaprezentować się jak najlepiej. Przez całą godzinę siedziałam jak na szpilkach i wyczekiwałam dzwonka, bo chciałam spotkać się z Jackobem i zobaczyć jak idą mu próby. Kiedy w końcu zabrzmiał tak długo wyczekiwany dźwięk poderwałam się z miejsca i jako pierwsza wybiegłam z sali.  Przygotowania miały odbyć się w auli, w której postawiono scenę dla osób biorących udział. Powiem, że wystrój pomieszczenia był piękny. Przed sceną ustawiony był stół a przy nim 5 krzeseł. Domyśliłam się, że jest to miejsce gdzie zasiada jury więc podeszłam bliżej i o mało co zawału nie dostałam. Na stoliku ustawione były karteczki z nazwiskami przydzielające miejsce, a na nich widniały imiona i nazwiska dobrze nam znanego zespołu. Myślałam, że mieli nam tylko pomóc, doradzić a nie oceniać. Gdybym wiedziała, że zostają jednej dzień dłużej nie przychodziłabym tu. Nie chce niezręcznych sytuacji. Lepiej będzie jak się ulotnie z tego miejsca i poszukam Jackoba- pomyślałam. I już po chwili odeszłam w stronę sąsiednich sal znajdujących się  tuż obok auli. Służyły one w tym czasie jako “garderoby” dla uczestników. Chodziłam od sali do sali w celu znalezienie przyjaciela, jednak z marnym skutkiem. Kiedy otworzyłam ostatnie drzwi zamurowało mnie. W pomieszczeniu zastałam całe One Direction, które w tym momencie wlepiało swoje ślepia w moją postać. Nie powiem, panowała bardzo niezręczna sytuacja, więc spuściłam wzrok, przeprosiłam i zamknęłam za sobą drzwi. Poczym odeszłam z tam tond szybkim krokiem. Niestety już na zakręcie poczułam jak ktoś łapie mnie za łokieć, powodując to, że musiałam się zatrzymać. Kiedy odwróciłam się ujrzałam słodkiego blondyna.
-Niall czemu mnie zatrzymujesz?
-Nie dałaś mi odpowiedzi-powiedział spuszczając wzrok i delikatnie puszczając moją rękę.
-Serio chcesz pogadać o tym tu i teraz?
-Tak. Nie mogę znieść już tego czekania. Proszę daj mi odpowiedź.
-Tak więc podjęłam decyzję. I zdecydowałam, że nie pozostaje nam nic innego jak dać sobie przestrzeń. To nie jest dobry pomysł, abyśmy znów byli razem. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz całe moje zachowanie. Niall wiedz, że nadal coś do ciebie czuję, ale będzie błędem gdybyśmy wrócili do siebie.
-Rozumiem. Mam nadzieję, że i ty mi kiedyś wybaczysz. Wiedz, że ja tez nadal coś do ciebie czuję i nadal chcę być z tobą, ale nie chcę cie do niczego zmuszać.
-Niall przepraszam ale muszę iść- powiedziałam po czym przytuliłam blondaska . Trwaliśmy tak w uścisku przez dobrych parę minut. Tak szczerze to nie chciałam go już nigdy więcej puszczać. Ale musiałam. Podjęłam decyzję i muszę się jej trzymać, bez względy na to czy jest trudno czy nie. Kiedy oderwałam się od chłopaka spojrzałam, po raz ostatni w te jego niebieskie tęczówki i odeszłam bez słowa. Idąc dolnym korytarzem przypadkowo na kogoś wypadłam.
-Prze…. Jackob gdzie ty się podziewałeś, szukałam cię.
-A ja ciebie.
-Co? Czemu? W ogóle czemu nie jesteś na próbach?
-No i dlatego cię szukałem. Alice zachorowała i nie może śpiewać. Proszę zastąp ją.
-Czemu ja? Wiesz dobrze, że ja nie śpiewam.
-Bo tylko ty znasz cała choreografię i piosenkę.
-Jackob ja…..
-No proszę- przerwał mi- wiesz, że to dużo dla mnie znaczy pomóż mi- dokończył układając dłonie jak do modlitwy i robiąc minę zbitego psa.
-Och no dobra tylko się tak na mnie nie patrz. Ale teraz to ja mam prośbę.
-Zrobię wszystko.
-Pójdziesz ze mną na casting.
-No zgoda a teraz chodź- powiedział po czym złapał moja dłoń i pociągną w stronę Sali, gdzie odbywały się nasze próby. Z racji tego, że w naszym składzie była mała zmiana planu występowaliśmy ostatni, aby mieć czas na zgranie się. Ludzi zgromadzonych było multum. Nie licząc zawodników. Szczerze to nie miałam pojęcia, że “Masz Talent” jest aż tak popularne. Teraz to dopadła mnie jeszcze większa trema. Nigdy nie lubiłam śpiewać przed publicznością, wolałam stać na scenie gdzie przeobrażałam się w inną postać. W tedy mogłam zapomnieć o sobie i swoich lękach, a być kimś innym, nowym, kimś kogo inni nie znają i nie będą oceniać. Dlatego uwielbiam aktorstwo, bo mogę stać się kimś kim zawsze chciałam być.  Kimś nieustraszonym, kogo nie obchodzi zdanie innych. Gdy nadszedł czas występu nerwy mnie zżerały. W życiu tak się nie czułam. Nawet na przesłuchaniu do tej szkoły. Chciałam tylko wejść na tą głupią scenę, zaśpiewać i zejść z tam tond tak szybko jak się pojawiłam. Ale wiem, że nie mogę zawieść Jackoba. Muszę dać z siebie wszystko. I oto nadeszła ta chwila. Tłum zachęcał nas brawami, a ja poczułam jak cały świat nagle się zatrzymuje. Nie słyszałam nic poza biciem moje serca. Jeszcze tylko ostatnie poprawki i już byłam gotowa na wyjście. Spojrzałam w oczy Jackoba, które dodały mi otuchy i ruszyliśmy. Z początku oślepił mnie błysk reflektorów, ale to nie powstrzymało mnie. Ustawiliśmy się na swoich miejscach i zaczęliśmy nasz pokaz. Wykonaliśmy piosenkę Katy Perry “Unconditionally”.  Pomimo tego, że był to mój  pierwszy występ tak dużą publicznością, uspokoiłam nerwy i wykonałam utwór jak najlepiej. Kiedy ucichły ostatnie dźwięki piosenki, publiczność poderwała się z miejsc jak jury i wykonała aplauz na stojąco. Była to wspaniała chwila, której nie zapomnę. Ukłoniliśmy się i zeszliśmy niemalże w podskokach ze sceny. W tej chwili dziękowałam Jackobowi, że namówił mnie na to.
-Byłaś niesamowita- zaczął chłopak.
-Ty też. Mam nadzieję, że wygrasz.
-My wygramy- poprawił mnie.
Teraz nastała chwila oczekiwania. Gdy powróciliśmy na scenę, każdy nie mógł opanować nerwów. A na dodatek nasze wspaniałe jury przedłużało moment ogłoszenia werdyktu. Ostatnie sekundy i stało się. Nie wygraliśmy. Tymi szczęściarzami okazał się zespół Third Degree.  W sumie to należało się im, gdyż byli niesamowici. Jako nagrodę pojadą z trasę z chłopakami.


3 godz. później


-[t,i] nie martw się. Dasz sobie radę. Pamiętaj jestem tu- powiedział Jackob. No tak nastała moja kolej. Kiedy przeszłam przez drzwi za którymi odbywało się przesłuchanie zapomniałam o wszystkich zmartwieniach, które mnie blokują. W tym momencie nie liczyło się nic i nikt, poza mną. Przesłuchanie uważam za udane. Nawet bardzo. TAK! TAK! TAK! UDAŁO SIĘ! DOSTAŁAM ROLĘ! Zagram w filmie! Gdy już wyszłam z pokoju natychmiast wpadłam w ramiona przyjaciela. Nie możecie wyobrazić sobie tego co czułam w tamtym momencie.  Tak zakończyła się moja historia w Londynie. Wyjechałam do Los Angeles gdzie  zostałam profesjonalną aktorką, a w moim życiu zapanował spokój i harmonia. Nie spotkałam się już więcej z chłopakami z One Direction, ale z tego co czytałam układa im się świetnie i cieszę się tego. Choć mam nadzieję, że jeszcze kiedyś odbuduję to co było kiedyś.

#64 Zayn,Sylwia i inni cz.3 +18



Nagle Zayn wstał i powiedział:

- Wiesz co, Dominik.. O różne rzeczy Cię posądzałem, ale nie o to, że będziesz się spotykał z TĄ  KURWĄ.. - i wskazał na Sylwię.
- Coś Ty powiedział? Powtórz! - rozkazałem Mu.


 (Dominik Santorski)


- To, co żeś słyszał.. Sylwia to zwykła kurwa.. Dziwka normalna.. Sypia z każdym, z kim popadnie.. A właśnie Sylwia.. Jak tam NASZE DZIECKO? - powiedział z ironią.


Już chciałem Mu przyłożyć raz jeszcze, ale Sylwia mnie ubiegła. Rzuciła się na Niego i wsadziła Mu rękę w spodnie.. Schwyciła Jego penis w rękę i bardzo mocno go ścisnęła, wykręcając go na wszystkie strony.. Zayn wył z bólu i błagał o litość, ale Sylwia powiedziała, że nie zna takiego słowa.. Powiedziała, że dla Niego nie będzie miała nigdy litości, bo On dla Niej też litości nie miał, gdy Ją gwałcił..


- SYLWIA !!!!  DOSYĆ !!!  PRZESTAŃ  JUŻ,  NATYCHMIAST..  - wydarłem się w końcu na Nią. Sylwia dopiero po tym, jak się na Nią wydarłem, opamiętała się i odpuściła. 


Zabiłem Karolinę Zimmer, bo zbyt dużo wiedziała.. W sumie to wyręczyłem Volturi'ch. Teraz już na pewno się tu nie pofatygują... Zabiłem również Zayn'a.

Przynajmniej z tą dwójką kretynów mamy spokój... A jakie wydarzenia los Nam jeszcze przyniesie, to się dopiero okaże...
Autor: Jane Volturi-Clearwater o 15:44 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mail
Wrzuć na bloga
Udostępnij w usłudze Twitter
Udostępnij w usłudze Facebook
Udostępnij w serwisie Pinterest

niedziela, 4 maja 2014

"Wampirzyca z Forks"
Rozdział III : Wpojenie... Sylwia... Gwałt..

Jak już wcześniej Wam wspomniałem, Sylwia przyjechała do mnie, gdy jeszcze byłem w tym Ośrodku dla Młodzieży z Problemami. Tutaj, niedaleko Ośrodka, jest mała kawiarenka. Mają tam przepyszną kawę. Zaproponowałem Sylwii, żebyśmy tam właśnie poszli.. Sylwia oczywiście się zgodziła, więc poszliśmy.


Kawiarenka w pobliżu Ośrodka dla Młodzieży z Problemami...

Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy dwie kawy oraz dwa ptysiowe łabędzie (to takie ciastka). Na początku żadne z Nas nic nie mówiło.. Patrzyliśmy się tylko na siebie, ale w pewnym momencie...

- Dominik.. Słuchaj.. Przepraszam Cię za Zayn'a... Wiem, że głupio zrobił... Nie powinien nagrywać Waszego "pocałunku".. Tzn. Twojego i Alexa... - powiedziała niepewnie.
- To.. To, że tu jesteś, to po części moja wina.. Ja.. Ja nic wtedy nie zrobiłam.. Nie powstrzymałam Go.. Wybacz mi, proszę... Naprawdę tego żałuję.. Chciałabym umieć cofnąć czas.. Nie doszłoby wtedy do tego.. Nie siedziałbyś tutaj... Byłbyś w domu i.. - dodała, urywając ostatnie zdanie.
- Sylwia.. TO  NIE  TWOJA  WINA  !!! To przez Moją Głupotę tutaj trafiłem...Przez Moją Głupotę i Alexa Lubomirskiego.. To Alex wrzucił ten film... No wiesz.. Ten, na którym grają te kukiełki... - powiedziałem.


(Alex Lubomirski - Wampir)


- Alex mnie nienawidzi i dlatego wrzucił ten filmik... Doskonale wiedział, że wrzucenie go do sieci wywoła u mnie taką reakcję.. Że będę chciał się zabić.. Alex tylko na to czeka.. Czeka na to, abym się zabił.. - dodałem.
- A powiedz mi, proszę... Co by było, gdybym był w domu, a nie tutaj? Jakieś "Święto Lasu" by było czy jak? - zapytałem ironicznie.
- Niee... Ale... Ale wtedy moglibyśmy się spotykać codziennie.. - rzekła Sylwia i opuściła wzrok.
- C-co? Ale.. Moment.. Jak to codziennie? Przecież Ty jesteś z Zayn'em? - krzyknąłem w szoku.
- Byłam, ale.. Jak Twoja Mama zadzwoniła do mnie i powiedziała, gdzie jesteś i przez kogo tu trafiłeś, to... Od razu z Nim zerwałam.. Zerwałam też kontakty z Alexem Lubomirskim, Karoliną Zimmer i Angelą Tris.. - odpowiedziała Sylwia, unikając mojego wzroku.
- Wiem, że dzisiaj stąd wychodzisz.. Wiesz.. Przyjechałam po Ciebie.. - dodała, uśmiechając się słodko.
- Czy to oznacza, że.. Ty chcesz zostać Moją Dziewczyną?? - nie wierzyłem w to, co słyszę.
- Jeśli nie masz nic przeciwko temu, to... TAK ! - Sylwia uśmiechnęła się jeszcze szerzej.



 (Sylwia w Kawiarence w pobliżu Ośrodka dla Młodzieży z Problemami)


Dopiliśmy nasze kawy i wróciliśmy do Ośrodka. Sylwia cały czas trzymała mnie za rękę. Weszliśmy do budynku i poszliśmy do mojego pokoju. Sylwunia pomogła mi spakować wszystkie moje rzeczy, które tutaj ze sobą przywiozłem. Chciałem Jej powiedzieć o tym, że się w Nią wpoiłem, ale nie wiedziałem jak.. Ona w końcu... Nadal była człowiekiem przecież... Postanowiłem więc, że powiem Jej o tym w domu.. Tzn. gdy będziemy już w Forks.. Moja Matka jest Wilczycą, więc na pewno pomoże mi przy tej rozmowie.. Tzn. będzie obok.. Tak w razie jakby co..


Forks... Rezerwat La Push..

Nareszcie wróciliśmy do domu. Sylwia pomogła mi wnieść bagaże do domu, po czym stwierdziła, że musi już iść.. Powiedziała mi, że chciałaby jeszcze pojechać do sklepu, bo kończy Jej się różowa farba do włosów, lakier do paznokci i inne kosmetyki, których potrzebują dziewczyny.. Poprosiłem Ją, aby jeszcze chwilkę u mnie została, ponieważ muszę Jej o czymś powiedzieć.. O czymś bardzo ważnym dla mnie.. Ale oczywiście ważnym w tym momencie również dla Niej.. Moja Ukochana została..


- Sylwia.. Posłuchaj.. Wiem, że może to Ci się wydać niemożliwe, ale.. Jestem... Jestem Hybrydą.. Wpoiłem się w Ciebie.. - nie wiedziałem, jak mam zacząć.
- C-co? Kim Ty jesteś? Że co zrobiłeś? Nie rozumiem.. Wytłumacz mi to, proszę.. - powiedziała Sylwia.
- Jestem Hybrydą.. Tzn. w połowie Wilkiem, a w połowie Wampirem.. - odpowiedziałem.
- Ale przecież.. Przecież Wampiry nie istnieją! - krzyknęła Sylwia z przerażeniem.
- Sylwia.. Kochanie.. Mylisz się.. Wampiry istnieją... Żyją wśród Nas.. Tzn. wśród Was, czyli ludzi.. Alex Lubomirski jest Wampirem, Jego rodzice są Wampirami, Mój Ojciec jest Wampirem, Cullen'owie to Wampiry i nawet Jane Volturi-Clearwater to również Wampirzyca.. - starałem się Ją uspokoić.
- To dlaczego.. Dlaczego nie zabijacie ludzi.. Tzn. dlaczego Oni ich nie zabijają? - spytała Sylwia, trochę spokojniejsza.
- Widzisz.. My.. Tzn. Oni, czyli Wampiry.. Nauczyli się pić krew zwierzęcą.. Nie jest ona w 100% taka sama jak Wasza Ludzka Krew, ale też mogą na niej wytrzymać.. Wampiry nauczyły się panować nad sobą i swoim pragnieniem.. - dodałem, uśmiechając się.
- A powiedz mi, proszę.. Co to znaczy, ze się we mnie... Wpoiłeś? - ponowiła pytanie.
- Tak.. Wpoiłem się w Ciebie.. Tzn., że teraz już tylko Ty, a nie grawitacja trzyma mnie przy ziemi i życiu. Ty jesteś od teraz moim centrum... Jeśli Ty zginiesz.. Ja zginę zaraz za Tobą.. Od teraz będę zawsze Cię bronił.. Nie pozwolę, aby ktoś zrobił Ci krzywdę.. - odrzekłem.


Sylwia się do mnie uśmiechnęła, wstała z krzesła, na którym siedziała i bardzo mocno mnie do siebie przytuliła. Muszę przyznać, że jak na Człowieka, to Sylwia ma sporą siłę. Pocałowałem Ją namiętnie, po czym odprowadziłem do samego samochodu. Ukochana "na odchodne" krzyknęła jeszcze do mnie: "Widzimy się jutro w szkolę... Miśku", następnie wsiadła do samochodu i z piskiem opon odjechała sprzed Mojego Domu.. Ja natomiast stałem tak jeszcze na dworze chyba z 10 minut, a potem wróciłem do domu. Byłem szczęśliwy, że najładniejsza dziewczyna w szkole, która mi się podoba, i w którą się wpoiłem, odwzajemnia moje uczucia.. Gdyby tego nie zrobiła, to bez wątpienia bym cierpiał..


Forks.. Szkoła...

Szybko się spakowałem i popędziłem do szkoły, gdzie czekała na mnie już Sylwia. Gdy tylko mnie zobaczyła, natychmiast się uśmiechnęła, podbiegła do mnie i rzuciła mi się na szyję. Pocałowałem Ją znowu namiętnie, po czym wziąłem za rękę i weszliśmy do szkoły. Na korytarzu jak zwykle były tłumy Wampirów, Wilków i Ludzi.. I oczywiście był też Alex Lubomirski oraz Zayn... Sylwia bała się reakcji Zayn'a na wieść o tym, że jest teraz ze mną.. Zayn nie chciał przyjąć tego do wiadomości, że moja Ukochana Sylwusia nie chce z Nim już być.. Nie po tym co mi zrobił z Alexem...

- O proszę... Kogóż to moje piękne oczy widzą.. Czyżby to Nasz Dominiczek? Tak, to On! - zaczął Alex.
- Zamknij się Alex! - powiedziałem.
- Ejj.. Spokojnie, bo Ci żyłka pierdząca pęknie.. A cóż to? Czyżbyś nagle z Geja stał się Heteroseksualistą? Co? Sex z chłopakami już Cię znudził i chcesz odmiany? - dodał Alex z ironią.
- Powiedziałem Ci już raz, ale powtórzę i drugi.. ZAMKNIJ  SIĘ  ALEX  !!! - wydarłem się na Niego i uderzyłem w twarz.


Zaczęliśmy się bić i szarpać. Alex uderzył mnie tak mocno, że aż z nosa i policzka pociekła mi krew...



(Dominik Santorski po bójce z Alexem Lubomirskim)

Szybko pobiegłem do łazienki zmyć krew.. Biegnąc do łazienki, słyszałem, jak Alex i Angela Tris głośno się ze mnie naśmiewają... Miałem to w dupie, co Oni sobie o mnie myślą.. Było mi za to bardzo głupio przed Sylwią.. Zastanawiałem się, co Ona sobie o mnie pomyśli..


Szkolna łazienka..

Nachyliłem się nad umywalką, odkręciłem wodę.. Spłukiwałem krew z twarzy, gdy nagle poczułem czyjąś dłoń na plecach.. Myślałem, że to Alex, więc szybko się odwróciłem i chciałem Go walnąć raz jeszcze, ale.. Okazało się, że to była Sylwia.. Moja Kochana Sylwia.. Ukochana wzięła papierowy ręcznik i wytarła mi twarz, a potem mnie namiętnie pocałowała...



(Dominik i Sylwia w Szkolnej Łazience)


-Dominik.. Już.. Spokojnie... Jestem tu.. Uspokój się.. - powiedziała i mocno mnie przytuliła.
- Wiem.. Kocham Cię i... Dziękuję Ci za to, że jesteś.. - odpowiedziałem i znów Ją namiętnie pocałowałem.


W końcu wyszliśmy z łazienki. Sylwia poszła na swoje lekcje, a ja na swoje. Czas dłużył się nie miłosiernie. W ogóle nie mogłem się skupić.. Cały czas myślałem o Sylwii..


(Dominik Santorski myślący o Sylwii..)

Skończyłem dzisiaj lekcje o dwie godziny wcześniej od Sylwii. Poszedłem więc do domu, aby zrobić Jej niespodziankę, ponieważ mieliśmy się dzisiaj widzieć po szkole.. Czekałem na Nią.. Długo nie przychodziła, więc zadzwoniłem do Niej. Niestety.. Jej telefon nie odpowiadał.. Napisałem więc SMS'a, ale też nie dostałem żadnej odpowiedzi.. Zacząłem się już bardzo o Nią bać.. Postanowiłem pójść Jej poszukać.. Chodziłem chyba z godzinę po okolicy, gdy nagle usłyszałem krzyk... Był to krzyk Sylwii..


Sylwia:  Aaaaaa.... Zostaw mnie! Co Ty robisz?!! Puść mnie, zostaw!
Zayn:  A ni myślę! Co Ty sobie myślałaś?? Że pozwolę Ci odejść?? Że pozwolę na to, abyś była z tym.. Z tym parszywym psem.. Z tym.. Dominikiem?! Nigdy w życiu!!
Sylwia: No puść mnie!! To boli !!
Zayn: I ma boleć.. Ma boleć Ciebie, bo jesteś dziewicą i... Ma boleć Jego, bo mi Ciebie odbił.. 


 (Zayn i Sylwia w Opuszczonej Szopie)


Opuszczona Szopa..

Pobiegłem ile sił w nogach w stronę tych krzyków.. Wpadłem do tej szopy i zobaczyłem, jak Zayn gwałci Sylwię.. Zgwałcił Ją na moich oczach.. Przez chwilę stałem jak wryty w ziemię.. Ale.. Gdy spojrzałem na Sylwię... Na ten zakrwawiony materac.. Na te sińce, które miała od sznura.. Zrobiło mi się Jej żal.. Uderzyłem Zayn'a w twarz i podbiegłem do Niej.. Bała się, że teraz ja ją zgwałcę.. Uspokajałem Ją.. Uwolniłem z więzów, wziąłem na ręce i pobiegłem do Carlisle'a.


W drodze do Carlisle'a..  

Sylwia powiedziała, że nie chce iść do Carlisle'a.. Bała się iść w takim stanie do Villi pełnej Wampirów... Cóż.. W pewnym sensie Ją rozumiałem, bo ja na Jej miejscu też bym się bał.. Tym bardziej, że Jasper niezbyt jeszcze panuje nad pragnieniem.. Sylwia chciała, żebym został dzisiaj z Nią.. Nie chciała wracać do swojego domu.. Zmieniliśmy więc kierunek i poszliśmy do Rezerwatu La Push.. Do Mojego Domu...


Rezerwat La Push..

Na szczęście Ojca i Matki nie było w domu.. Wyjechali na dwa miesiące na Wyspę Esme.. Wniosłem Sylwię na rękach do domu i zaniosłem Ją do swojego pokoju.. Delikatnie położyłem Ją na łóżku i przykryłem kocem. Chciałem pójść zrobić Jej herbatę, ale złapała mnie za rękę i zatrzymała...


- Dominik.. Nie wychodź.. Błagam Cię, nie zostawiaj mnie.. Ja.. Ja się boję.. - wyjąkała Sylwia.
- Dobrze.. Zostanę z Tobą Kochanie.. - powiedziałem i mocno Ją do siebie przytuliłem, pocałowałem Ją w czoło.
- Zabije tego skurwysyna.. - mruknąłem pod nosem, ale Sylwia tego nie słyszała.


Wtuliła się we mnie najmocniej jak tylko potrafiła i usnęła..



(Dominik i Sylwia)

Kilka dni później...  

Myślałem, że Sylwia czuje się już lepiej, ale... Gdy zobaczyłem, co zrobiła szybko zmieniłem zdanie.. Sylwia, nie zważając na nic, po prostu jednym ciosem pięści, rozbiła potężne lustro..



 (Sylwia tłukąca lustro)


A kawałkiem szkła, który leżał na podłodze, pocięła się... Nawet się nie zastanawiałem! Szybko do Niej podbiegłem, zrobiłem opaskę uciskową powyżej rany i zaniosłem Ją do Carlisle'a..


Gabinet Carlisle'a.. 

Carlisle zbadał Sylwię.. Dokładnie, aczkolwiek delikatnie.. Oznajmił Nam, że jest Ona w ciąży... Z Zayn'em!. Aż się we mnie zagotowało... Sylwia to zauważyła i powiedziała:


- Carlisle.. Ja.. Ja Go nie chcę.. Nie chcę tego dziecka! Nie chce mieć nic wspólnego z Zayn'em! Usuń je! Słyszysz?! Masz Je natychmiast usunąć!
- Carlisle.. Jeśli Ona nie chce tego dziecka, to ja też go nie chcę.. Usuń je proszę.. To jest jej życzenie.. I moje też.. - dodałem.


Carlisle usunął dziecko zgodnie z prośbą Sylwii i moją. Po zabiegu, wziąłem Sylwię znowu na ręce i zaniosłem do Swojego Domu.. Czas, jaki spędziliśmy z Sylwią w domu, poświęciliśmy na rozmowach.. O Nas, o Naszej Przyszłości i o tym, co się stało.. To wydarzenie zbliżyło Nas do siebie jeszcze bardziej...

piątek, 24 sierpnia 2018

#81 Liam +18



Jesteś dobrą koleżanką Louis'a, a że bardzo chciałaś zobaczyć jak takie gwiazdy jak on spędzają wolny czas, poszłaś z nim do chłopaków. Cieszyłaś się, że możesz spędzić z nimi czas, poobserwować i lepiej ich poznać - to przede wszystkim.
Już na wstępie spodobał ci się Liam. Przy przywitaniu pocałować cię nawet w rękę, Harry rzucił tylko "Ale laska!", Zayn dziwacznym uśmiechem i wzrokiem się patrzył, a Niall najmniej zorientowany wcinał bezlitośnie ostatnie kęsy małego hamburgera. Ty, by zrobić dobre wrażenie powiedział miłym tonem i uśmiechem proste: "Cześć, jestem [T.I]!"
- Więc co robimy? - zapytałaś.
Harry zaczął nerwowo przerzucać pustą butelkę po coli z ręki do ręki i uporczywie nad czymś myślał. W końcu przemówił:
- Już wiem! Oto jest odpowiedź! - pokazał wszystkim tę pustą butelkę. - Zagramy w butelkę. Co wy na to?
- Jak dla mnie bomba, i tak jest tu jakoś gorąco - skomentował Zayn.
W końcu wszyscy się zgodzili, nawet ty, ale nie miałaś wyboru. Chciałaś z nimi spędzić czas, więc chyba nie będziesz tylko się patrzeć jak oni grają, a poza tym powiedzieli, że musi być jakaś dziewczyna... Niech im będzie, ale postanowiłaś, że zrezygnujesz, jak już będziesz za bardzo rozebrana.
- Dziwnie się czuję, jestem jedyną dziewczyną w towarzystwie - powiedziałaś, siadając obok Liam'a i Niall'a.
- Daj spokój, nie będzie źle. Jest nas sześcioro, szansa, że ty wypadniesz w każdej kolejce jest mocno wątpliwa - Harry wybuchnął śmiechem.
Lecz ci do śmiechu nie było.
Pierwszy raz z zaszczytem kręci Louis. Wypada Harry, ufff. Bardzo pewny siebie zdejmuje koszulkę, myśląc pewnie, że zrobi na tobie wrażenie słabo rozwiniętym, bladym brzuchem i owłosionymi pachami. Ty wolisz, by kto inny się tak dla ciebie rozebrał...
Kręci Harry. Wypada Niall. Nareszcie oddychasz głęboko, bo się nie stresujesz. "Zayn ma racje, szansa, że ja wypadnę jest mała" - myślisz. Niall grzecznie zdejmuje jednego z conversów. I dobrze robi. Nagle w waszym kółeczku robi się dziwny szum. Jak leci po kolei, wszyscy do siebie szepcą coś na ucho z uśmiechem. Jesteś zdezorientowana, bo nie wiesz o co chodzi.
Butelkę w ruch wprawia Niall patrząc na ciebie jakoś inaczej niż inni. Stało się - wypadasz ty! Puściłaś rumieńca i szybko pozbywasz się frotki do włosów.
- Słabo - skomentował Hazza.
I co, trzeba przecież być sprytnym. Kręcisz ty. Wypada Zayn. Zdejmuje bejsbolówkę. Gdy on kręci znów wypadasz ty. Zakłopotana zdejmujesz lewego buta. Po twoim zakręceniu wypadł Niall i zdjął koszulkę, bo mu niby gorąco.
Miałaś pecha. Ciągle wypadałaś Ty, nawet tak się wszystko na ciebie uwzięło, że gdy sama kręciłaś, dziwnym trafem trafiało na ciebie. Zostałaś więc teraz w samym staniku i majtkach...
- O matko, zaraz zemdleję. Niech tylko mnie wykręcisz! Urwę ci łeb, przysięgam - mówisz to z groźbą w głosie do Harry'ego, na co on tylko chichocze. Mu nic nie jest ważne, przy wszystkich może paradować nago. Jest tylko w bokserkach i skarpetkach.
Wypadło na ciebie. Nie co, kto by się spodziewał?!
- Naprawdę Harry, naprawdę? - zaczęłaś mówić z ironią, gdy sobie coś przypomniałaś. Masz jeszcze kolczyki, trzeba je użyć!
Z uśmiechem zdejmujesz z jednego ucha kolczyk, a Hazzie opada szczęka; nie na to liczył.
Kręcisz ty. Ręce ci się trzęsą: boisz się, że niedługo, bardzo niedługo, wszyscy cię zobaczą jak Bóg cię stworzył - na golasa.
I... Wypadasz ty. Łapiesz się za głowę. To chyba jakieś żarty są, los przeciwko mnie!
Z frustracją zdejmujesz drugiego kolczyka. Uświadamiasz sobie, że twoja ostatnia deska ratunku właśnie odeszła od ciebie.
Wykręcasz Liam'a i znów przez krótką oddychasz spokojnie. Liam zdejmuje bluzę i bierze do rąk butelkę, bawi się nią. Odkręca zakrętkę, a wszystko to robi z takim podnieceniem jakby butelki w życiu nie widział. Niestety pod jego nieuwagą resztki coli wylały się na jego bluzkę z napisem "If you are HOT - I'm single".
- O nie! - wykrzyknął. Wstał. - To wy dokończcie, ja to zapiorę... albo zmienię bluzkę. Ale ty [T.I], choć ze mną, bo nie wiem jak to zaprać.
Z uśmiechem na twarzy idziesz przed nim w bieliźnie. Dziwne, że jest ci do śmiechu w takiej dziwnej sytuacji, ale w końcu niczego nie będziesz musiała już odkrywać. Liam szybko zbiera twoje rzeczy i idzie za tobą do łazienki. Mówi:
- Zrobiłem to specjalnie, nie mogłem patrzeć jak się męczysz z tymi zboczuchami.
- Bardzo ci dziękuję, życie mi uratowałeś! - przytuliłaś się do niego.- No bo wiesz to trochę dziwne. Ktoś się mnie spyta: "Co robiłaś wczoraj wieczorem?", a ja:" Nic takiego, tylko robiłam striptiz dla chłopaków z 1D". Głupio by było...
Zaczął się śmiać i pomógł ci się ubrać.
- Ale za tę przysługę, ty pomóż mi zaprać tę plamę na bluzce - powiedział, zdejmując ją.
Ma fajne ciało, niezbyt wysportowane, ale super opalone - naturalnie.
I pomyśleć, że te nietypowe spotkanie było jedną z waszych licznym randek...
:D

#80 Harry



Ty i twój chłopak jesteście w Pubie, w Anglii.Harry cię zaprosił i chciał się z tobą spotkać ,by dobrze się bawić. Niall i Zayn też z wami są.Wszyscy tańczą i piją drinki. Ty jesteś zmęczona tańcem więc postanawiasz iść usiąść.  Potrząsasz ramieniem Harrego, żeby wiedział , że idziesz do baru ,aby odsapnąć. Uśmiecha się  i  całuje cię w policzek, zanim poszedł do Zayna i Nialla. Kiedy zamierzałaś usiąść ,jakiś facet wpadł na ciebie. Czujesz z jego oddechu , alkohol. Jest  pijany. Przepraszasz go i chcesz go ominąć , ale zamiast pozwolić ci przejść chwyta cię za rękę.
-Co takcha  pięchna dziewszyna  jak tchy robi tchu sama?-   pyta.Jego słowa są  tak nie wyrażne, że prawie nic z nich nie rozumiesz. 
-Właściwie jestem tu z  ... -nie daje dojść ci do słowa.
-Tak,tak nie chciaa byś sie zatszymać dziś wieczorem umnie w dchomu?  -
-Eh , nie sądze.- starasz się go wyminąć.Próbujesz usunąć jego rękę, ale za mocno cie trzyma.
-Niee  walcz  kochaanie . Jeestem badzo, miym fasetem.-zaczynasz się bać i rozglądać za  Harrym.  Nie dostrzegasz go , ani Nialla lub  Zayna. 
-Puść mnie!-krzyczysz i uderzasz go w pierś,tak by cię puścił.Kiedy szarpie cię do wyjścia, zauważasz jeszcze jakiegoś mężczyznę chwytającego cię. Patrzysz w panice i zauważasz Harrego, który biegnie w waszą stronę.
-Harry!-krzyczysz. 
-Ty ! Puść moją dziewczynę , albo ci przypierdolę !- mówi Harry. Facet się tylko śmieje i podchodzi dumnie do niego, jak by chciał pokazać , że się go nie boi.
-No to jazda.- powiedział Harry i jedną ręką łapie cię , a drugą celuje w twarz faceta.Niall i Zayn chwycili cię i Harrego. Pospiesznie opuszczacie Pub , by nie wdać się w kłopoty. 
-Dziękuje, Harry.-mówisz i całujesz go.
-Nie ma problemu, dla ciebie wszystko [Twoje.Imię].
-Jejku, jak się przeraziłam.
-Nigdy nie pozwolę, aby ktoś cię skrzywdził.  Kocham cię i będę cię zawsze chronił przed wszystkim. -oznajmia Harry.  Patrzy ci prosto w oczy i zaczyna całować.  A ty odwzajemniasz pocałunek , aby pokazać  mu , że jesteś przy nim szczęśliwa.

niedziela, 19 sierpnia 2018

Informacja

Chcecie abym pisała dalej opowiadania ? Jedynie czytacie a nie zostawiacie po sobie niczego...
pamiętaj czytasz zostaw coś po sobie.

środa, 15 sierpnia 2018

#62 Liam +18 cz.2




Oczami [t.i]

Liam wyszedł do studia. Do tej pory nie wchodziliśmy na temat ciąży. Jeszcze nie wiem czy w niej jestem. Niby robiłam wczoraj ten test ciążowy, ale słyszałam, ze nie zawsze mówią prawdę.Wyszedł pozytywny..  Nie mówiłam mojemu kociakowi (Liam'owi), że rozmyślam nad aborcją.. Nie zmieniłam zdania i nie mam zamiaru tego zrobić. Dziecko w wieku 19 lat nie wróży nic dobrego. Co na to nasi rodzice ? Przecież to zaszkodzi nam obojgu. Ok. Gdyby już się urodziło, kochałabym je najbardziej na świecie, opiekowałabym się nim.. Ale co z Liam'em ? Ja jestem w stanie rzucić studia. Jestem w stanie zrezygnować z praktyk w Irlandii..Ale czy Liam zrezygnuje dla nas z kariery ? Tego nie jestem pewna. Zdaję sobie sprawę, że dziecko to jest wielka odpowiedzialność. A chyba każda matka chce, aby jej dziecko miało obojga rodziców. I ja jestem jedną z nich. Wiem co to jest nie mieć jednego z rodziców. Wychowywałam się bez ojca odkąd skończyłam 5 lat. Pamiętam go przez mgłę.. Ale nie mogę sobie przypomnieć jaki miał charakter.. W swoim życiu miałam tylko mamę, na której zawsze mogłam polegać.. I przede wszystkim dlatego chcę, aby nasze dzieci miały obojga rodziców. Nie chcę im sprawiać tej trudności jaką ja doświadczyłam.
Wstałam z wygodnej kanapy, poszłam do kuchni i zjadłam wcześniej przygotowane śniadanie. Na 12 mam umówioną wizytę u ginekologa. Chcę być pewna czy jestem w ciąży czy nie.

*Po wizycie u ginekologa*

Wyszłaś z przychodni i wolnym krokiem szłaś do parku. Co teraz ?
4 tydzień ciąży. Gdy zobaczyłaś na USG to malutkie, przypominające kształtem niemowlę... Serce ci zmiękło.
Instynkt macierzyński zaczyna działać.
Gdy dotarłaś do parku, usiadłaś na ławce przy placu zabaw. Te brykające maluchy na przeróżnych zabawkach. Wyobraziłaś sobie, jak ty i Liam przychodzicie w to miejsce ze swoim dzieckiem. Nie możesz zabić takiego szczęścia. Aborcja to nie dobre wyjście. To słuszna decyzja.
 Rozmarzyłaś się.
Po 20 minutach poszłaś do pobliskiego marketu. Zrobiłaś podstawowe zakupy i wróciłaś do domu. 
Poczułaś wibracje w kieszeni spodni. Wyjęłaś telefon komórkowy. Nieznajomy numer. Z wahaniem odebrałaś połączenie.
T: słucham ?
K <ktoś kto dzwoni.xd>: witam Panią. Dzwonię z firmy, w której ma Pani rozpocząć praktyki.
T: A tak.. I co w związku z tym ?
K: chciałem Pani przypomnieć, iż praktyki rozpoczynają się w ten piątek. Pokój w hotelu jest już zarezerwowany i gotowy do Pani użytkowania. Kiedy mamy się spodziewać Pańskiej wizyty w Dublinie ?
T: och. Myślę, że  w środę będę na miejscu....

Rozmowa trwała jeszcze jakieś 10 minut. Sprawy organizacyjne.. Przygotowania do praktyk. Proste sprawy. Po zakończonej rozmowie wysłałaś sms do Liam'a. 'Kochanie, o której wrócisz? x'
Dostałaś szybką odpowiedź: 'Za pół godzinki kotku.xx '
Zabrałaś się za obiad.
Gdy Liam przyszedł, zjedliście razem przygotowany przez ciebie posiłek i postanowiłaś porozmawiać z nim na temat ciąży.
T: Liam...Możemy porozmawiać ? - po skończonych porządkach po obiedzie, zasiadłaś koło partnera na kanapie..
L: jasne.. Coś się stało ?
T: bo ja..Byłam dzisiaj u... u ginekologa...
L: mhmm... i co ci powiedział ?
T: że... że jestem w ciąży..- zaczęłaś płakać.. Liam przytulił cię do swojego torsu i gładził po plecach.
L: będzie dobrze. Obiecuję ci. Damy sobie radę. Kocham cię.. - szeptał ci do ucha
T: wiem Liam... Ale..co z twoją karierą ? Ja mam praktyki w piątek... w środę wylatuję... Nie będzie mnie 5 miesięcy.. Liam.. Jak my sobie damy radę ??
L: będę cię odwiedzał.. Wszystko się ułoży. Obiecuję.
T: na pewno ?
L: na pewno słońce..
T: aa..a co na to nasi rodzice ??
L: powiemy im.. Zaprosimy na kolacje.. Choćby dzisiaj..
T: Dobrze.. Ale..ty ich zaproś.. Ja przygotuję..

*5 miesiący póżniej*

 Dzisiaj wracasz do Londynu. Liam pisał, że będzie czekał na ciebie na lotnisku.. Ale postanowiłaś wrócić trzy dni wcześniej.. Taka niespodzianka..
Po wylądowaniu, taksówką wróciłaś do domu. Nikogo nie było. Rozpakowałaś swoje walizki i zrobiłaś jedzenie. Brzuszek już był widoczny. Ale Liam nie widział go tak dużego.. Coś ci nie pasowało.. Bo obiecywał, że będzie przyjeżdżał regularnie.. A przez ten cały okres czasu był 4 razy.. Dokładniej 2 miesiące po wyjeździe przestał przyjeżdżać.. Zawsze miał jakieś wymówki.. Ale wierzyłaś, że mówił prawdę.
Po skończonym posiłku rozsiadłaś się na kanapie i włączyłaś laptopa. Weszłaś na TT i napisałaś: Wreszcie w domu.. Jak myślicie. Uda mi się niespodzianka ?
Była już 23. A on nie wracał do domu.. Około północy zaskoczył zamek w drzwiach.. Wstałaś z kanapy i podeszłaś do holu.. Ale nie był sam.. Słyszałaś śmiechy.. Twoim oczom ukazał się Liam i Harry. Zaprowadziłam od razu Loczka do pokoju dla gości. Wróciłam tam gdzie ostatni raz widziałam swojego Pysia jednak go tam już nie było. Skierowałam się do naszej sypialni i moim oczom ukazał się śpiący Liam. Położyłam się obok ukochanego a następnie się wtuliłam w niego i zasnęłam.