Jesteś z Louis'em w związku od kilku miesięcy,
świetnie się dogadujecie, nie ma między wami sporów - wzór na wymarzony
związek, ale... Nie mieliście wspólnego pierwszego razu. Ty i twoje kochanie
jesteście już w bieliźnie i Ty masz, a raczej miałaś iść za zamiar spać. Gdy
podeszłaś do łóżka poczułaś chłodne dłonie na swoich rozgrzanych biodrach.
Przeszedł Cię miły dreszcz. Odwróciłaś się i ujrzałaś Lou. - Chcesz
"to" ze mną zrobić..? - wyszeptał pytająco. W odpowiedzi dostał
namiętny pocałunek który odwzajemnił. To nie był zwykły buziak... To był pełen
romantyzmu i pożądania pocałunek. Szybkim ruchem Louis zdjął z Ciebie stanik, a
tuż po nim twoje koronkowe majtki. Nie mogłaś sama zostać nago, więc pozbyłaś
się Jego szarych bokserek Calvin'a Klein'a. Na początek ty mu sprawiałaś
przyjemność. Wzięłaś Jego męskość w swoje zwinne dłonie i wykonywałaś okrężne
ruchy. Wzięłaś Jego "Kolegę" do ust, co prowadziło Louis'a do cichego
jęknięcia. Po kilku minutach penis drżał. Wiedziałaś, że Lou zaraz dojdzie.
Wyjęłaś z ust męskość Louis'a. Usiadłaś Lou na kolanach tyłem do Niego. Chłopak
pieścił twoje piersi. W pewnym momencie Chłopak przestał. - Daj rękę-
powiedział. Tak zrobiłaś. Louis poprowadził twoją rękę do pewnego punktu na
piersi.czułaś pod palcem jakiegoś.. Guza. - Czujesz.? - Zapytał. - Tak. Ale to
Nic takiego.- powiedziałaś. - Ej.. A co jeśli to.. Rak..? - powiedział Lou z
przerażeniem w oczach. - Wypluj to.. - oznajmiłaś i dotknęłaś jeszcze raz tego
miejscach. - Idziesz jutro do lekarza. - Ok.. Ale sama... - Czemu sama..?! - Po
prostu. Uszanuj to.- powiedziałaś. - Na dzisiaj mi wystarczy.. - Powiedziałaś i
położyłaś się spać. *Następnego dnia* Wróciłaś od lekarza. Louis siedział na
kanapie. Weszłaś i usiadłaś obok Niego zapłakana. - Co jest.? - Zapytał. - Ja..
Ja... Mam raka.. - powiedziałaś przez łzy. Louis'a zatkało, po chwili przytulił
Cię. - Wszystko będzie dobrze. - powiedział i pocałował Cię w policzka. *4
miesiące później* Chodziłaś na zabiegi i inne leczenia. Nie miałaś już włosów
na głowie, praktycznie byłaś już łysa.. To nie przeszkadzało Louis'owi.
Przyszedł dzień decydujący o wszystkim. Pojechałaś z Chłopakiem do szpitala
gdzie miała się odbyć operacja usunięcia guza. Po kilku minutach leżałaś już na
łóżku na którym zawiedziono Cię na pewien oddział. Dałaś Lekarzowi list do Lou
gdyby coś poszło nie tak. * Po operacji * Lou wstał z krzesła i podbiegł do
chirurga który wychodził z sali operacyjnej. - Przykro mi... - oznajmił
jednoznacząco lekarz i dał Lou'iemu list od Ciebie. Louis usiadł pod ścianą i
do oczy napłynęłu Mu łzy. Zobaczył jak wywożą Ciebie z sali. Byłaś przykryta
białą płachtą. Popłakał się i pobiegł do Auta. Przeczytał w samochodzie List od
Ciebie "Cześć Louis.. Zapewne będziesz to czytać gdy ja będę tam na górze.
Nie rób sobie niczego złego ze względu mojej śmierci. Znajdziesz lepszą. Jestem
przy Tobie duchem. Kocham Cię ponad życie, niedługo się spotkamy. Pamiętaj o
tym na zawsze. Twoja [T.I.]] : *. " Chłopak swoimi łzami pomoczył całą
kartkę. Wracając do domu autostradą ledwo wiedział, ponieważ miał oczy we
łzach. W pewnym momencie wpadł pod ciężarówkę. Zmarł na miejscu. Próbowano Go
reanimować - na próżno. Pochowano Was w jednej trumnie. Mogliście być razem na
zawsze, nic Wam nie przeszkadzało już. Byliście w raju.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz