Siedziałam zamknięta w swoim pokoju przez cały dzień.
Chłopcy wrócili jakieś dwie godziny temu. Louis przed chwilą przechodził koło
moich drzwi i usłyszał jak płaczę. Teraz razem z Hazzą dobijają się do moich
drzwi. Nie, nie mam zamiaru im otwierać.
- [t.i]!
OTWÓRZ! - Krzyknął Harry.
- [t.i]! CO
SIĘ STAŁO! - To z kolei krzyknął Louis. - [t.i]... Proszę otwórz... Jestem sam,
Hazza poszedł po wodę dla ciebie. Proszę, otwórz.
Podeszłam
do klamki chwyciłam ją i przekręciłam gałkę. Gdy Louis mnie zobaczył zaniemówił.
Musiałam wyglądać okropnie. Zadrapania, no i nogi się jeszcze pode mną uginały.
Moje włosy były porozrzucane na wszystkie strony, a szminka była rozmazana po
mojej twarzy. Na moich policzkach widniały ślady od łez. Gdy spojrzałam na
niego, szloch sam wyrwał mi się z gardła. Rozłożył ręce, a ja od razu wpadłam w
jego objęcia.
- [t.i], co
się stało?
- Nie...
nie... nie... nie... - Powtarzałam cały czas, kołysząc się w przód i w tył w
jego ramionach.
- O boże.
[t.i], jestem z tobą, słyszysz? Zawsze będę.
- Loulou...
- Tak
kochana. To ja. Twój Loulou. I nigdy, przenigdy Cię nie zostawię.
- Czemu ze
mną jesteś? - Spytałam go rycząc i patrząc mu w oczy.
- Bo cię
kocham idiotko! - Krzyknął, po czym mnie pocałował. - Już dobrze. - Powiedział
trzymając mnie w objęciach. - Już wszystko dobrze.
- WCALE NIE
JEST DOBRZE LOUIS! ONI MNIE ZGWAŁCILI ROZUMIESZ!? - Krzyknęłam, po czym znów
zaczęłam płakać. Louis chłodno na mnie spojrzał, po czym wybiegł z pokoju. -
Wiedziałam, że mnie zostawi. - Mówiłam sama do siebie. - Brzydzi się mną.
Usłyszałam
krzyki na dole. Louis, Zayn i Niall się o coś kłócili. Poszłam sprawdzić o co.
- JAK
MOGLIŚCIE JEJ TO ZROBIĆ!? - Usłyszałam krzyk Louisa, jeszcze zanim go
zobaczyłam. Uderzył Malika prosto w ryj. - WY KURWY NIEDOJEBANE! - Krzyknął i
walnął Nialla. - POWINIENEM WAS ZAJEBAĆ!
- Co tu się
dzieje? - Spytał Harry wychodząc z kuchni.
- TE SZMATY
ZGWAŁCIŁY TWOJĄ SIOSTRĘ! TO TU SIĘ DZIEJE.
Twarz
Harry'ego stężała. Jak w furii zadawał kolejne ciosy Niallerowi i Zaynowi.
- Harry.
Zabijesz go. - Powiedziałam słabym głosem. Mój brat spojrzał na mnie. Ręka
zastygła mu w połowie drogi do twarzy blondyna.
- Macie się
wynieść z tego domu. - Powiedział Harry. - Macie wypierdalać. Jeśli
kiedykolwiek zobaczę was w pobliżu mojej siostry rozpierdolę wam łby.
Spierdalać! JUŻ! - Krzyknął, a chłopaki uciekli z domu. Coś mi się wydaje, że
to się jednak tak łatwo nie skończy.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz