-Louis odbierz noo..- mruczę pod nosem i
szczerze mam już dość czekania, aż raczy odebrać.- no dalej, odbierz ten walony
tele..-nie zdążam dokończyć, bo słyszę jego melodyjny..cholera napity głos po
drugiej stronie słuchawki
-tak
kochanie ?
- gdzie ty
u diabła jesteś..jest już 22.. - mówię z pretensją w głosie. Oczywiście, że
wiem gdzie jest. Głucha nie jestem, a szum ludzi i głośna muzyka wskazuje
miejsce jego tymczasowego pobytu. Dzięki Lou, klub ważniejszy.
-z
kumplami... - kumple, kumple i jeszcze raz kumple..zawsze to samo - będę za
jakiś czas, nie martw się
-nie
martwić się ? Odchodzę od zmysłów, bo nie ma cię pół dnia i nie odbierasz
żadnych telefonów, a sam nawet jednego nie raczyłeś wykonać i mam się nie
martwić..chyba jesteś niepoważny - jest niepoważny.
-kochanie
spokojnie, będę za jakieś 30 minut - chyba sobie żartuje.
-nie za 30
minut. Jak cię nie będzie w przeciągu 10 minut w domu, obiecuję ci, że nie
będzie łatwo ze mną - stawiam sprawę jasno i wkurzona rozłączam połączenie.
Dziś miarka się przebrała.. Rozumiem jedno wyjście na jakiś czas.. Ale ile
można przebywać z tymi samymi osobami, w tym samym miejscu i o tej samej porze
każdego dnia w tygodniu ? Mnie osobiście szlag jasny by trafił. Za późno. Już
trafił. Bo tego cholernego idioty, którego tak bardzo kocham, ciągle nie ma w
domu. Już nawet nie spędzamy ze sobą tyle czasu co przedtem i muszę się
przyznać, a że rzadko to robię, to strasznie za nim tęsknie.. Czuję,że z każdym
jego wyjściem oddalamy się.. Nie wspomnę o tym, kiedy spędziliśmy wspólne
chwile w sypialni..
Usiadłam na
kuchennym blacie i upiłam łyk wcześniej przygotowanej herbaty. Odstawiłam kubek
na swoje miejsce i stwierdziłam, że przygotuję kolację dla nas obojga. Może to
jakoś załagodzi sytuację, którą stworzyłam przez nieopanowanie swoich nerwów.
Brawo [t.i].. Trzymajmy kciuki, żeby to wypaliło.
Wstawiam
wodę na spaghetti w tym samym czasie przygotowując sos do nich. Po 50 minutach
gotowania danie ląduje na dwóch talerzach przy okrągłym stole z dwoma
świeczkami na środku. Spostrzegam, że zegarek wybił 22:50 i siadam bezradna w
salonie. Wyjmuję telefon z kieszeni spodni, wchodzę w wiadomości od Louisa i
pisze następujący tekst: "Louis..miałeś być 20 minut temu w
domu..przygotowałam kolację, a ty kolejny raz mnie olałeś..dziękuję".
Kliknęłam 'wyślij' i skierowałam się ku naszej sypialni. Zdjęłam z siebie
dzisiejszy ubiór, ułożyłam go równo na skrzynce na poduszki i poszłam pod
prysznic.
Po 15
minutach gorącego prysznica, przebrana w bieliznę ułożyłam się wygodnie pod puszystą
kołdrą. Jeszcze raz spojrzałam na zegarek przy łóżku. 23:09. Wpatrując się w
dwie kropeczki pomiędzy godzinami a minutami delikatnie zamknęłam oczy i
odpłynęłam w krainę Orfeusza.
*Oczami
Louisa*
-Stary
pijemy, nasze zdrowie ! - Zayn podniósł swój kieliszek do góry wznosząc toast.
Zrobiłem to co on, mówiąc sobie w głowie, że to już ostatni i idę do domu..
Przechyliłem jego zawartość i po chwili poczułem piekący smak wódki.
-Powiem
wam, że dawno się tak nie bawiłem, ale zaraz moja laska się nieźle wkurzy, bo
już dawno powinienem być w domu, więc to
chyba tyle na dzisiaj. Przezajebisty wieczór. Nara frajerzy - podsumowałem i z
każdym z kolei pożegnałem się mocnym uciśnięciem ręki. Wychodząc z klubu
zahaczyłem koszulą o klamkę i chyba ją rozdarłem. Nie dbając o to, chwiejnym
krokiem staram się bezpiecznie dojść do domu. Marzę tylko o jednym. Położyć się
u boku mojej dziewczyny i zasnąć, wąchając zapach je włosów. Tak, jak robię to
co wieczór, gdy jesteśmy w stanie spędzić razem czas.
Na
przemyśleniach o idealności [t.i] minął mi czas, w którym, o dziwo, bez szwanku
dotarłem do mieszkania. Próbując włożyć klucz do zamka za 5 razem, poddałem się
i zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Wyciągnąłem telefon, by sprawdzić, która jest
godzina. O cholera. 23:56. Chyba trochę przeholowałem.
[t.i]
pewnie śpi, bo światło w sypialni jest zgaszone, a drzwi nadal zakluczone.
Chyba muszę sobie sam poradzić. Odnajduję odpowiedni klucz i kolejny raz
wkładam go do zamka i w końcu udaje mi
się otworzyć te pieprzone drzwi.
Zapalam
światło w holu, odkładam plik kluczy na szafkę i zdejmuje buty. Chwiejnym
krokiem podążam do kuchni, ponownie zapalam światło w następnym pomieszczeniu,
a moim oczom ukazuje się nakryty stół, na nim dwa talerze spaghetti ustawione
do siebie równolegle, obok szklanki z sokiem, a na samym środku butelka
czerwonego wina.
Kurwa
Kurwa
Kurwa
Zrobiła
kolację, a ja miałem na to wyjebane. Westchnąłem na myśl, jaka awantura czeka
mnie nad ranem. Odnalazłem szklankę i nalałem trochę wody, po czym wypiłem ją.
Odstawiłem naczynie do zmywarki, przeciągnąłem koszulkę przez głowę i
zauważyłem na niej rozdarcie. Przekląłem pod nosem i wolnym krokiem poszedłem w
stronę sypialni. Delikatnie uchyliłem drzwi i ujrzałem słodko śpiącą
dziewczynę. Mimowolnie uśmiechnąłem się. Poszedłem do łazienki, odkręciłem
kurek z zimną wodą i ochlapałem swoją rozgrzaną od alkoholu twarz. Na ślepo
sięgnąłem po ręcznik i otarłem twarz z orzeźwiających kropelek. Gdy podniosłem
głowę do góry moja uwaga została przyciągnięta przez osobę stojącą we framudze
drzwi.
-[t.i]...tak
bardzo cię przepraszam...- podszedłem do niej i chcąc załagodzić sytuację
objąłem ją w pasie, lekko przysuwając do swojego boku.
-miałeś być
ponad godzinę temu w domu....
-wiem..nawaliłem
i jest mi z tym cholernie ciężko....widziałem kolac..-przerwała mi
-znowu to
zrobiłeś Louis....kolejny raz wystawiłeś mnie do wiatru.. Kolejny raz
sprawiłeś, że chciało mi się płakać, że poczułam, że ktoś inny jest dla ciebie
ważniejszy, że ...-przerwała, by zaczerpnąć powietrze i dobrze wiedziałem, że
te słowa ciężko przechodzą jej przez gardło, w którym zapewne formuje się
rosnąca gula...Bałem się co jest końcem tego zdania... - już ci na mnie nie
zależy...- jak mogła tak pomyśleć...Jest najważniejszą osobą w moim życiu i
zawsze będzie na pierwszym miejscu. Nigdy nie przestałem i nie przestane jej
kochać.
- nie mów
tak kochanie...
- ale to
prawda Lou.. chcę, żebyś wiedział co czuję, gdy wychodzisz każdego wieczoru,
zostawiając mnie samą w tych ścianach...to przykre - była na skraju łez i wiedziałem,
że jak zaraz nie uratuję tego, mogą wyniknąć się nieprzyjemne kłopoty..
- Kocham
cię, rozumiesz ? kocham, kochałem i cholera będę kochał, aż do grobowej
deski...kochanie, nikt nigdy nie będzie się liczył bardziej od ciebie..nikomu
mi nie zależy bardziej niż na tobie.. Naprawdę jest mi przykro, że
doprowadziłem do tego, ale...cholera nie ma na to wytłumaczenia...to samo
wyszło z siebie..-patrzyliśmy sobie w oczy, a ja widziałem, jak jej umysł
uspokaja się po każdym wypowiedzianym przeze mnie słowie. - nigdy nie
przeszłoby mi przez myśl, bym mógł wyobrażać sobie życie bez ciebie - w tym
momencie objąłem dłońmi jej piękną twarz i zbliżyłem swoją tak, by ją
pocałować. Przez chwilę myślałem, że może nie chcieć odwzajemnić tego, ale
wiem, że mnie kocha, a ja kocham ją, więc tą zbędną myśl odstawiłem na bok.
Złączyliśmy swoje idealnie pasujące do siebie usta i, w przyjemnych dla naszych
organizmów, całusami przenieśliśmy się w stronę sypialni. Gdy doszliśmy do
wygodnego łóżka, lekko popchnąłem dziewczynę, by położyła się na nim plecami.
Ona to zrobiła, a ja ciągle nie odstępowałem jej ust. Ułożyłem swoje kolana po
bokach jej nóg, by mieć wygodniejszy dostęp do jej seksownego ciała. Dziewczyna
cicho zachichotała w moje wargi, gdy powędrowałem dłońmi pod jej koszulkę,
delikatnie łaskocząc przy tym. W końcu oboje postanowiliśmy przyspieszyć dalszy
rozwój sytuacji, dlatego rozebraliśmy się nawzajem, pozostając nadzy.
Zachwycałem się jej idealnie krągłymi piersiami i nie mogłem się powstrzymać od
składania mokrych pocałunków w ich okolicach.
Gdy już
oboje byliśmy cholernie podnieceni musieliśmy przejść do pieprzenia się. Jest w
tym tak dobra, że od samego myślenia praktycznie dochodziłem.
Nawet nie
wiem, kiedy znalazłem się pod nią i sekundy później poczułem ją wokół siebie.
Kurwaaa
Ona jest
taka idealna..Taka..ciasna..cholera
Poruszałem
się miarowo, by nie robić tego gwałtownie. Wiem, że ma za sobą ciężki dzień,
więc to raczej ja powinienem dawać jej więcej przyjemności. Uniosłem ją i
delikatnie obróciłem. Ponownie się w niej zatopiłem, a [t.i] wydobyła z siebie
cichy pomruk, który nakręcał mnie coraz bardziej. Mimo, że potem starała się
unikać go, ja zakodowałem sobie ten dźwięk i podkręcałem w sobie pożądanie tej
cudownej kobiety. Szybko wyczułem jej czuły punkt i uderzałem jedynie w niego.
Byłem tak bardzo skupiony na dawaniu jej rozkoszy, że dopiero sobie zdałem
sprawę, że poruszam się dużo szybciej, a ciało dziewczyna zaczyna leciutko
drżeć. Byłem z siebie zadowolony. Kilka sekund później sam poczułem przyjemny
uścisk w okolicach podbrzusza i chwilę później patrzyłem, jak jej kręgosłup
wygina się w kształt łuku, a grymas jej twarzy mówił tylko o przyjemności
czerpanej z ostatnich momentów.
Po tym jak
oboje ochłonęliśmy po upojnej chwili, [t.i] otworzyła okno, by przewietrzyć
pomieszczenie, a ja poszedłem wziąć zimny prysznic. Po 15 minutach orzeźwienia
położyłem się u boku najpiękniejszej dziewczyny na świecie. Leżeliśmy w swoich
objęciach i lekko masowałem opuszkami palców jej nagi obojczyk.
-chciałabym,
żeby było tak częściej...żebyśmy spędzali razem czas...mogli zjeść razem
kolację, którą moglibyśmy przygotować wspólnie.. tęsknię za tymi chwilami,
wiesz ?
-wiem
kochanie...obiecuję, że już nigdy nie popełnię tego błędu.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz