T: Liaaam gdzie ty jesteś..kochanie...-
marudziłaś pod nosem. Gra w chowanego zrobiła się nudna.. Ile można ? Znałaś
dom jak własną kieszeń.. Ale on musiał znaleźć tak świetną kryjówkę. Genialnie
Szłaś
korytarzem, który prowadził do pokoju gościnnego, jednego wolnego, waszej
sypialni i do dwóch łazienek. Gdy byłaś przy pokoiku, który zamieszka w
przyszłości wasze maleństwo, ktoś wyskoczył na ciebie od tyłu.
L: tutaj
kochanie- mruknął ci do ucha Liam
T: ja ciesz
pierdziele.. Liaś, kochanie, proszę cię nigdy więcej nie strasz mnie.. Na zawał
zejdę..
L: oj
juuuż. Jest dobrze myszko - zaczął muskać twoją szyję swoimi miękkimi ustami.
Pieścił twoją delikatną skórę w równych odległościach, co przyprawiało cie o
dreszcze. Ale były przyjemne. Zawsze, gdy tak robił, chodziło o jedno.. doskonale wiedziałaś o co.
T:
kochanie, nie dzisiaj.. Nie mam siły..
L:
csiii...- wyszeptał ci do ucha. Powoli przemieszczaliście się do kuchni. Nigdy
nie robiliście tego w tym miejscu. Co on kombinuje ?
Ostatnim razem pod prysznicem... Hmmm... Było
rozkosznie..
L: Ja się
tobą zajmuję, a ty krzyczysz moje imię...Tylko nie zbyt głośno.. Bo znów
sąsiedzi przywitają nas dziwnymi spojrzeniami kochanie..- mruczał do twojego
ucha..
Jak on potrafi doprowadzić kobietę do takiego
stanu, to w głowie się nie mieści. Taki poziom podniecenia gwarantowany jedynie
z Liam'em Payne'm. To jest pewne.
Jeszcze
wcześniej, kochaliście się w pokoju gościnnym..Hahaha, on to ma wyobraźnię.
Przed stosunkiem przyniósł kostki lodu. Rozebrał ciebie.. Smarował twoje
rozgrzane ciało kostką lodu, którą trzymał w przednim rzędzie zębów. Chłodził
skórę pod piersiami, na obojczyku...podbrzusze.. Mmm.. Było cudownie. I te jego
małe szantaże.. "Pocałuję cię, jak ta kostka się roztopi".. Wymawiał
te słowa po tym, jak umieścił zmrożoną wodę w zagłębieniu twojego pępka.
Potrzeba ponownego skosztowania jego warg, przyprawiła cię o podgrzanie
temperatury ciała, by kostka jak najszybciej roztopiła się..
L: jesteś
tam ? - wyrwał cię z rozmyśleń brunet
T: em.. tak,
tak.. Kochanie.. Ale proszę.. nie dzisiaj. To był ciężki dzień. - zaróżowiłaś
się na samo wspomnienie zeszłych, nieprzespanych nocy.
L: przecież
ja nic nie sugeruję.. - rozluźnił uścisk jakim cię obejmował i ruszył do
kuchni.
T: to
dobrze.. - mruknęłaś pod nosem
L: ale
prowokujesz mnie
T: phi..
ciekawe czym ? - prychnęłaś lekko śmiejąc się.
L: takim
seksownym mruczeniem - powiedział to mega seksownie. Jak on to do diabła robi
?????
T: przecież
ja nic nie mówiłam.
L: jasne. -
znów to zrobił. Szturchnęłaś go w bok. To było mega podniecające
Po
skończonej kolacji udaliście się do sypialni. Ty wzięłaś swoją piżamę i poszłaś
pod prysznic. Liam zrobił to samo. Po 20 minutach oboje byliście w jednym
łóżku. Biło od niego przyjemne ciepło. Wtuliłaś się w jego tors, a on, mrucząc,
objął cię swoim umięśnionym ramieniem. Jego druga ręka wędrowała wzdłuż
kręgosłupa, do gumki twojej bielizny.
T: Liaś..
proszę..
L: przecież
ja nic nie robię..- wsunął rękę pod cienki materiał i zmierzał do twojej
kobiecości. Krążnymi ruchami drażnił twoją łechtaczkę. Lekko pobudziło cię to.
T:
Kotku...- podkręcał swoje tempo. Położył cię na plecach, zsunął kołdrę na bok i
zwinnym ruchem zdjął twoje majtki.
L: cichutko
myszko. - zamruczał, zniżył się do twojego "skarbu" i zaczął językiem
pieścić czuły punkt. Twój oddech przyspieszył wraz z jego ruchami.
T: Liam,
kochanie, ju..- sapałaś. On zszedł troszkę niżej i pieścił twoje wejście
. Po kilku
minutowej chwili podniecenia, zsunął swoje bokserki i położył się podpierając
na łokciach. Wstałaś, i przybliżyłaś usta do główki jego kolegi. Zaczęłaś ją
ssać i kreślić językiem kółka. Włożyłaś go do buzi, wywołując u bruneta ciche
jęknięcie. Po kilkakrotnym ponowieniu tych czynności usiadłaś na nim okrakiem.
Lekko wbił się w ciebie, na co jęknęłaś z małym grymasem na ustach. Poruszał
się miarowo. Jak metronom. Co jakiś czas zwiększał tempo, co prowadziło do
głębszych westchnień.
Zmienialiście
pozycje. Aż Liam doszedł. Zaraz po nim - ty. Nigdy nie czerpaliście z seksu
takiej przyjemności.
T: mam
chłopaka, który pieprzy lepiej niż gwiazda porno..- zaśmiałaś się pod nosem, na
co chłopak prychnął. Opadliście obok siebie i doprowadzaliście swoje oddechy do
normy.
T: a tak w
ogóle.. To zabezpieczyłeś się.. Prawda ?
L: em..no..
ten.. właśnie..
T: Liam ! -
zerwałaś się
L: no
wiesz...ten...tego..
T: Liam,
powiedz..założyłeś ta pieprzoną gumkę ???
L: nie...-
spuścił głowę..
T:
genialnie...- położyłaś się obok niego, nakryłaś kołdrą i usiłowałaś zasnąć..
L: ale nie
obrażaj się...
T: znasz
moje zdanie na ten temat...- A ono brzmiało tak: Żadnego dziecka przed ślubem..
A tym bardziej w wieku 19 lat.."
L: przecież
nie jest pewne, że jesteś w
ciąży..skarbie..- próbował przytulić cię od tyłu, ale wyślizgiwałaś się
T:
dobranoc..
*następnego
dnia*
Oczami
[t.i]
-Koszmar..
To tylko zły sen.. mówiłaś w myślach.
Siedziałaś skulona na łóżku. O dziwo byłaś tam sama.. Gdzie Liam ?
- zrobił
dziecko i spitolił...genialnie..- powiedziałaś pod nosem. Wstałaś, założyłaś
swoje ciepłe kapcie i szurając nimi o panele podłogowe ruszyłaś do ubikacji.
Tam zrobiłaś poranną toaletkę i wyszłaś do garderoby. Stałaś tam z dobre 20
minut i wybierałaś ciuchy. Postawiłaś na TO .
Kolejny,
pochmurny, deszczowy dzień w Londynie.. Nic nowego. Wakacje.. a tu leje jak
zwykle.. Ugh.
Wyszłaś z
pokoju i mahoniowymi schodami ruszyłaś do kuchni. Na blacie widniał biały
skrawek kartki.
"Cześć
kochanie.. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła.. Kocham cię i wiesz, że nie
zrobiłbym niczego, czego byśmy żałowali.. Jestem teraz w studiu.. Rano dostałem
telefon, gdy ty słodko spałaś.. Śniadanie masz w mikrofali.. Kocham cię
Twój
Liam"
Zgięłaś
kartkę na pół i wyrzuciłaś do kosza na śmieci.
Tak, jak
napisał Liam, śniadanie było w mikrofalówce. Zjadłaś posiłek i rozsadowiłaś się
na kanapie.
Uruchomiłaś
laptopa i sprawdziłaś w internecie wiadomości, dotyczące aborcji...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz